Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Tomasz Łysiak dla niezalezna.pl: "Co jeszcze? Przedwyborcza jazda bez hamulców"

- Zastanawiam się, co jeszcze wymyślą niektórzy, żeby uderzyć w przeciwnika w trakcie przedwyborczej naparzanki zwanej kampanią wyborczą? - pyta w komentarzu dla portalu niezalezna.pl publicysta Tomasz Łysiak.

Tomasz Łysiak
fot. Igor Smirnow/Gazeta Polska

Zastanawiam się, co jeszcze wymyślą niektórzy, żeby uderzyć w przeciwnika w trakcie przedwyborczej naparzanki zwanej kampanią wyborczą? Bo jeśli można ze sprawy czystej, jasnej, oczywistej – jaką jest sprawa reakcji prezydenta na prośbę pokrzywdzonych, popartą pozytywnymi rekomendacjami wszystkich kolejnych sądowych instytucji – nakręcić wydarzenie medialno-polityczne pod tytułem „obrońca pedofilów” to można wszystko. Nota bene okładka dziennika „Fakt”, przez zestawienie zdjęcia Prezydenta z tytułem opisującym czyny oskarżonego i dopiero niżej, mniejszym drukiem wyjaśniająca sens (formalnie nikt się nie może przyczepić), najlepiej ilustruje perfidię działań opozycyjnego środowiska (polityków i mediów).

A zatem co jeszcze? Po jakie środki można sięgnąć? Złapać, jak Nitras Kaletę na schodach, każdego wyborcę Andrzeja Dudy i przytrzymując w pasie nie wpuścić do lokalu wyborczego? Zakrzyczeć megafonem przystawionym do ucha każdego, kto usiłuje zadawać niewygodne pytania? Chociaż to niepotrzebne, gdyż pamiętać trzeba, jak deklarował opozycyjny kandydat — te wybory są według niego po to, by nikt nie mógł mu zadać niewygodnego pytania, dotyczącego na przykład sposobu, w jakim zarządza tym, co powierzyli mu wyborcy: miastem, czy nie daj Boże całym krajem. 

Ten sam kandydat, negujący możliwość zadawania mu niewygodnych dla niego pytań, jednocześnie chciałby „uczciwej” debaty w telewizji robiącej mu lwią część kampanii (tam pytania byłyby mu przychylne, więc już można?). Co ciekawe, zarówno on sam, jak i jego środowisko walą w TVP, że ta wspiera Andrzeja Dudę (widać to gołym okiem, to fakt), ale upierając się przy debacie w samym środowisku TVN zdają się twierdzić, iż to byłoby (inaczej niż w TVP) — „obiektywnie”.

Pojawił się prezydencki pomysł debaty w trzech stacjach — TVP, Polsacie i TVN. A mnie ciekawi dlaczego (co słusznie podkreśliła na Twitterze Dorota Kania) w wachlarzu mediów nie wymienia się tych „konserwatywno-prawicowych”? Czy wśród stacji relacjonujących debatę nie powinno być także TV Trwam, TV Republika czy wPolsce.pl? Czemu ta strona ciągle jest uważana za mniej istotną, jakby „niepoważną” i w związku z tym nie zapraszaną do stołu? 

Co jeszcze można zrobić w walce o głosy – pytałem na wstępie. Podpowiadam...  Zaoranie TVP już było. To może się pojawi kampanijna, przedwyborcza wizja likwidacji prawicowych („faszystowskich”) mediów? By zyskać parę punktów? Z jednym wyjątkiem, pozostawienia w spokoju wRealu24 – w końcu walczy się o głosy Konfederacji. 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Łysiak
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo