Niezależnie od tego, czy Zachód będzie ulegał szantażowi atomowemu Rosji czy też nie, to Putin prędzej czy później i tak zaatakuje Ukrainę bronią jądrową. Nie mam wątpliwości, że na Kremlu wielokrotnie sondowano możliwość użycia atomu w tym konflikcie. Fakt, że tego nie zrobiono, można tłumaczyć jedynie sprzeciwem mocarstwowych sojuszników Rosji: Chin oraz Indii. Jeżeli jednak Putinowi uda się je przekonać co do zasadności takiego kroku, on nastąpi – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl dr Jan Matkowski, wykładowca akademicki z Ukrainy. Ekspert komentuje ostatnie doniesienia z Rosji, związane ze zmianą doktryny nuklearnej.
Podczas zwołanego w środę posiedzenia Rady Bezpieczeństwa FR, Władimir Putin dyskutował na temat propozycji zmian w doktrynie nuklearnej Rosji. O tym, że strategiczny dokument może zostać poddany aktualizacji, rosyjski dyktator przekonywał już latem br. przy okazji odbywającego się w Petersburgu Forum Ekonomicznego. Ostatnie posiedzenie RB w Moskwie dało odpowiedź na to, jak te zmiany wyglądają.
Proponuje się, aby agresja na Rosję ze strony jakiegokolwiek państwa nieposiadającego broni jądrowej, ale z udziałem lub wsparciem państwa nuklearnego, była uważana za ich wspólny atak na Federację Rosyjską.
Rozważymy taką możliwość, jeśli otrzymamy wiarygodne informacje o masowym wystrzeleniu powietrznych środków ataku i przekroczeniu przez nie granicy naszego państwa.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował dziś, że w dokumencie zostały już wprowadzone poprawki.
Niezależnie od tego, czy Zachód będzie ulegał szantażowi atomowemu Rosji czy też nie, to Putin prędzej czy później i tak zaatakuje Ukrainę bronią jądrową. To jedyna możliwość, by skończyć tę wojnę na warunkach rosyjskich – mówi w rozmowie z portalem Niezależna.pl dr Jan Matkowski, wykładowca akademicki z Ukrainy.
Jedynym argumentem tłumaczącym, dlaczego jeszcze do tego nie doszło, jest kwestia Chin oraz Indii. To bliscy sprzymierzeńcy Putina, ale oba mocarstwa są zdecydowanie przeciwne temu, by w tym konflikcie wykorzystać atom, doskonale zdając sobie sprawę, że późniejsze reakcje mogą okazać się nieprzewidywalne. Indie mają swoje napięte relacje z Pakistanem, który także dysponuje przecież bronią jądrową. Również Chinom nie zależy na takim obrocie wojennego scenariusza.
Nie mam jednak wątpliwości, że na Kremlu do tej pory wielokrotnie sondowano możliwość użycia atomu przeciwko Ukrainie. Na pewno ukraiński atak na obwód kurski był świetnym argumentem, który dostarczono Putinowi do tego, by w rozmowach z takimi sojusznikami jak Indie czy Chiny uzasadniać konieczność użycia broni masowego rażenia, bo suwerenność Rosji została naruszona.
Jeżeli Putinowi uda się przekonać mocarnych sojuszników, że suwerenność jego kraju została naruszona, czego dowodem jest operacja w Kursku, to ostatnie wydarzenia związane z naradami nuklearnymi, posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa i zmianą doktryny nuklearnej to nic innego jak przygotowanie się Rosji do obrony na forum międzynarodowym przed oskarżeniami o użycie atomu.
Wątpliwe, by po ewentualnym uderzeniu przez Rosję bronią atomową np. w poligon jaworowski, położony tuż przy granicy z Polską od strony woj. podkarpackiego, Stany Zjednoczone odpowiedziały bombardowaniem Moskwy czy uderzeniem atomem w inne rosyjskie cele.
Niedawno szef MSZ Radosław Sikorski oświadczył, że Krymu nie da się zwrócić Ukrainie. Tymi słowami wysłał sygnał, że Zachód może być skłonny pójść na pewien kompromis z Rosją i przy pewnych okolicznościach zgodzić się na to, że półwysep pozostanie pod kontrolą Rosji, podobnie jak tereny Donbasu i te przejęte w czasie trwającej inwazji w zamian za to, że wojna nie będzie postępować i się zakończy – uważa ekspert.
W takich okolicznościach prezydent Wołodymyr Zełenski może dalej naciskać na Zachód o zwiększenie dostaw broni. Zresztą tego typu zabiegi cały czas są, czego przykładem jest zaprezentowany w tym tygodniu w USA plan pokojowy. Trzeba zrozumieć, że jemu tak naprawdę nic więcej nie pozostało. Mimo poświęcenia i bohaterstwa ukraińskiej armii wszyscy doskonale wiedzą, że kilkutygodniowa przerwa w dostawach zachodniego sprzętu i uzbrojenia spowoduje, że rosyjski agresor zajmie tereny wokół Dniepru.
Wiadomo, że w przypadku użycia przez Rosję broni atomowej, Ukraina nie będzie w stanie odpowiedzieć symetrycznie. Będzie musiała liczyć na odpowiedź szeroko pojętego Zachodu, NATO. Pytaniem pozostaje, czy na Zachodzie rozmawiają o takim scenariuszu i jego ewentualnych konsekwencjach? Trudno powiedzieć.