Polscy piłkarze ręczni tylko zremisowali w Olsztynie z Izraelem 32:32 w meczu pierwszej kolejki eliminacji mistrzostw Europy 2026. "Kilka razy zachowaliśmy się jak juniorzy. Za bardzo się spieszyliśmy" - przyznał skrzydłowy Arkadiusz Moryto.
Polscy piłkarze ręczni po ponad 14 latach ponownie zagrali w Olsztynie. Był to ich dziesiąty mecz z Izraelem i pierwszy remis. Hiszpański trener David Pisonero zadebiutował w roli selekcjonera rywali biało-czerwonych. Na co dzień prowadzi Atletico Valladolid. W kolejnym grupowym meczu Polska zagra w niedzielę na wyjeździe z Rumunią.
Wpływ na końcowy wynik miała bojaźń z naszej strony w pierwszej połowie oraz to, że pozwoliliśmy uwierzyć drużynie z Izraela, że może z nami wygrać. Po przerwie wyglądało to trochę inaczej, byliśmy bardziej agresywni w obronie. Na początku nawet prowadziliśmy 5:2, ale grając w przewadze remisowaliśmy, a oni swe wygrywali nawet dwoma bramkami. Mecz zaczął toczyć się pod dyktando Izraela
- ocenił Arkadiusz Moryto.
Trafienie Damiana Przytuły na remis w meczu z Izraelem 👀@EHFEURO pic.twitter.com/rARyFyScEJ
— Handball Polska (@handballpolska) November 7, 2024
"Kilka razy zachowaliśmy się jak juniorzy. Za bardzo się spieszyliśmy. Na pewno każdy z nas swoje indywidualne występy chętnie zamieniłby na dwa punkty. Jest jeden. Może na koniec eliminacji będziemy go doceniać. Dziś długo wiele wskazywało na to, że nawet go nie zdobędziemy" - dodał skrzydłowy Industrii Kielce.
Z występu nie był zadowolony także obrotowy reprezentacji Polski Maciej Gębala: "Jestem rozczarowany, gdyż z takim dopingiem kibiców powinniśmy wygrywać. Dziś zawiedliśmy i postaramy się w niedzielę poprawić naszą grę w Rumunii. W obronie jakość pomocy nie była najlepsza. Wiedzieliśmy, że oni będą grali jeden na jednego. Gdy się ma 120 kilogramów to mali, szybcy rywale będą chcieli to wykorzystać"