Kibicom Legii Warszawa od dawna jest nie po drodze z Platformą Obywatelską i jej liderem Donaldem Tuskiem. Efekt? Do wypłat dotacji państwowych dodano kryterium karalności przez organizatora rozgrywek, co może wykluczyć Legię z programu i sprawić, że nie dostanie ona ani złotówki. Zauważyła to nawet posłanka rządzącej koalicji, pytając: gdzie jest równość traktowania?
Za promowanie Polski na arenie międzynarodowej (w europejskich pucharach) kluby piłkarskie dostają środki z Polskiej Organizacji Turystycznej. Kiedy władzę przejęła koalicja PO-PSL-Polska 2050-Lewica, pod znakiem zapytania stanęły środki dla Legii Warszawa, która jest regularnie karana przez UEFA, na przykład odpalanie rac przez kibiców podczas opraw czy "niedrożne ciągi komunikacyjne".
Dodano bowiem kryterium, które eliminuje z programu kluby, które są dwukrotnie karane przez organizatorów rozgrywek, w tym przypadku - UEFA. Stało się to wtedy, gdy Legia miała akurat dwie kary. A jeżeli powiązać to z faktem, iż środowisko kibiców Legii od dawna ma "na pieńku" z Platformą Obywatelską, wniosek nasuwa się jeden.
Nawet posłanka rządzącej koalicji zauważyła, że w tej sprawie coś jest nie tak. Podczas posiedzenia komisji sportu dopytywała się, czy aby kryterium kar nie jest wymierzone celowo w warszawską Legię.
Więc mam pytanie takie, skąd to drugie kryterium? Rozumiem, że chodzi o pozytywny wizerunek. Dlaczego to drugie kryterium zostało wprowadzone, w momencie kiedy Legia posiadała te dwie kary? Czyli rozumiem, że to było kryterium celowane w to, aby pozbawić ten klub możliwości ubiegania się o tę dotację...
Sytuacja wygląda w ten sposób, że gdyby ogłoszenie zamówienia nastąpiłoby dzień wcześniej, 19 sierpnia lub dwa dni później, to Legia nie spełniałaby tego warunku wykluczenia, więc to moim zdaniem wysoce krzywdzące
Wiceminister sportu Piotr Borys twierdził, że warunek dotyczący kar został wprowadzony, by przeciwdziałać wydarzeniom związanym z niewłaściwym zachowaniem kibiców. "Liczą się zasady" - powtarzał i stwierdził, że Jagiellonia wymogi spełniła, a Legia Warszawa - nie.
O tym, że Legia może nie dostać kasy, mówił niedawno sam Sławomir Nitras. Minister sportu powiedział: "Ja Legię Warszawa przestrzegałem już rok temu". Mówił o awanturach i stwierdził: - Ja nie mogę wydawać pieniędzy na Legię - dodając, że kibiców Legii się nie boi.
Ultrasi Legii Warszawa od dawna stoją w opozycji do Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. Nic dziwnego, nie zapomnieli bowiem, co działo się podczas pierwszych rządów obecnego premiera. Nagonka na kibiców w czasie rządu PO-PSL była na tyle silna, że na polskich stadionach nie brakowało ostrych transparentów i przyśpiewek skierowanych personalnie w Tuska. Finalnie, wojna z kibicami obróciła się przeciwko premierowi.
„Niespełnione rządu obietnice, temat zastępczy – kibice”, „Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO, teraz jesteś za Platformą”, „Platforma, śmiecie, kibiców oszukujecie”, „Tola ma Donalda, Donald ma Tolę” czy „Donald, matole, twój rząd obalą kibole” – to tylko przykłady wielu haseł, które pamiętają polscy kibice. To ostatnie okazało się szczególnie prorocze.
W kontekście wojny rządu z kibicami warto przypomnieć chociażby słynną akcję "Widelec", podczas której zatrzymano ponad 700 osób, w większości zwykłych kibiców, a nawet przypadkowych przechodniów. Zatrzymani egzekwowali później od Skarbu Państwa zadośćuczynienia, których wypłata poszła w setki tysięcy. Za kraty trafił też kibic Legii Maciej Dobrowolski oskarżany przez świadka koronnego. W areszcie wydobywczym spędził 40 miesięcy, co zniszczyło mu życie. Wyrok w jego sprawie nie zapadł do dziś.
Już po powrocie Tuska na stanowisko premiera, na Żylecie pojawiły się transparenty:
Głos kibiców Legii wciąż jest mocno słyszalny. Czy to właśnie dlatego ucierpieć ma klub, który - jakby nie było - godnie reprezentuje polski futbol w Europie? W ostatnich latach Legia pokonywała na boisku zdecydowanych faworytów: Leicester City, Aston Villę czy Real Betis Balompie.