Świdnicka prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające ws. przerwania zapory ziemnej suchego zbiorniku w Stroniu Śląskim na potoku Morawka. W niedzielę, 15 września tamę przerwała woda i w konsekwencji spustoszyła Stronie Śląskie i kolejne miejscowości.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy prok. Mariusz Pindera przekazał dziś mediom, że prokuratura sprawdzi, czy zachodzi podejrzenie spowodowania katastrofy na tamie w Stroniu Śląskim "w sposób zawiniony, w skutek działań czy zaniechań ze strony człowieka". Prok. Pindera powiedział, że w najbliższym czasie w tej sprawie najprawdopodobniej zostanie wszczęte śledztwo.
Zbieramy dokumentację w tej sprawie od Wód Polski, samorządów, organów nadzoru budowalnego. Ustalmy też kwestie techniczne związane z możliwością przeprowadzenia oględzin tamy i okolicy
– powiedział prokurator.
We wtorek Wody Polskie wydały oświadczenie ws. zniszczenia tamy w Stroniu Śląskim. Tłumaczono, że prace prowadzone wcześniej na zbiorniku w Stroniu Śląskim nie mogły mieć wpływu na stabilność konstrukcji zapory i nie mogły przyczynić się w żaden sposób do zniszczenia obiektu.
W oświadczeniu Wód Polskich przedstawiono przebieg wydarzeń z 15 września, kiedy rozmyła się zapora ziemna suchego zbiornika w Stroniu Śląskim na potoku Morawka.
W niedzielę około godz. 10:35 , ze względu na ciągły napór wody na konstrukcję zbiornika, doszło do rozmycia zapory ziemnej i woda przelała się przez obiekt w całkowicie niekontrolowany sposób. Zbiornik w Stroniu Śląskim był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 m3/s, a przyjął falę powodziową 320 m3/s, czyli czterokrotnie większą. Należy podkreślić, że dokładne przyczyny awarii zbiornika muszą zostać szczegółowo zbadane
– podano.
Jak pisaliśmy na Niezależna.pl około dwóch godzin minęło od zapewnień premiera Donalda Tuska, że tama w Stroniu Śląskim wytrzyma, do momentu jej pęknięcia.
Wynika to z komunikatu, które wydały dziś w sprawie tamtejszego zbiornika Wody Polskie. Według nieoficjalnych informacji w wyniku przejścia przez miejscowość powodzi zginęło 7 osób.