- Raport o stratach wojennych przedstawiony 1 września w Warszawie to kamień milowy w dziedzinie historycznych badań nad kwestią reparacji, dlatego nie zawężałbym tej publikacji do sytuacji bieżącej. Tym bardziej z niesmakiem przyjmuję negatywne, odrzucające z góry tę pracę komentarze niemieckich historyków i polityków. Uznaję je wręcz za haniebne. Ich opinia nie była oparta na lekturze pierwszego tomu, wydali wyrok bez znajomości treści - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codziennie" Karl Heinz Roth, niemiecki lekarz, historyk, współautor książki „Wyparte – Odroczone – Odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski”.
Roth w rozmowie z Olgą Doleśniak-Harczuk i Antonim Opalińskim przyznał, że na polski raport "czekał z niecierpliwością".
I muszę już na wstępie przyznać, że nie spodziewałem się tak dobrego opracowania. Jestem pod wrażeniem raportu i jego suwerennej, metodycznej koncepcji. Autorzy zdecydowali się na zastosowanie uniwersalnego pojęcia reparacji, co nie jest wcale typowe, to znaczy uwzględnili: straty humanitarne, straty w ludziach, ciężkie straumatyzowanie ludności, następstwa fizycznego uszczerbku na zdrowiu, następnie straty materialne, te w dziedzinie kultury, rabunek finansowy, pracę przymusową – wszystkie te elementy zebrali pod jednym dachem, tworząc pozycję wyjściową do oszacowania strat. Jest to metoda imponująca, sam bym ją wybrał. I to jest pierwsza kwestia. Druga dotyczy konstrukcji samego raportu, jest ona bardzo dobra i usystematyzowana, wpierw przedstawiono obraz zbrodni popełnionych w okupowanej Polsce, następnie bardzo dobrą analizę profesora Konrada Wnęka dotyczącą strat w ludności, wysoko kwalifikowane obliczenia strat demograficznych, czyli wartości bazowych i ich przeliczenie na wartości aktualne, później mamy wyliczenie strat materialnych, strat dla kultury, rabunek finansowy, wysoko kwalifikowany metodycznie rozdział podsumowujący wyniki częściowe i wyliczający sumę wszystkich strat ówczesnego PKB Polski w przełożeniu na dzisiejsze realia
- powiedział niemiecki historyk.
Jego zdaniem, suma reparacji - 1,3 bln euro - "jest jak najbardziej uprawniona".
- Dodam jeszcze tylko, że w aneksie do raportu znalazło się skrócone opracowanie dr. hab. Roberta Jastrzębskiego dotyczące głównych tez opinii prawnych w sprawie możliwości dochodzenia przez Polskę od Niemiec odszkodowań za szkody spowodowane przez II wojnę światową w związku z umowami międzynarodowymi, gdzie znalazł się też wątek rzekomego zrzeczenia się przez PRL w 1953 r. roszczeń reparacyjnych względem Niemiec, w aneksie przytoczono również treść oświadczenia złożonego przez władze PRL w ONZ w 1969 r. Odebrałem bardzo pozytywnie to, że dr Jastrzębski, który już w roku 2017 zajął stanowisko w tej sprawie w swoim opracowaniu dla Sejmu, również w tym raporcie odniósł się do kluczowych kwestii ukazujących nieprawdziwość tezy, że Polska w 1953 r. zrzekła się reparacji od Niemiec. Ten wątek zawsze był kluczowy dla moich własnych badań i jego obalenie uważam za fundamentalne dla sprawy - powiedział Karl Heinz Roth.
Co teraz, zdaniem niemieckiego historyka, powinna zrobić strona polska?
- Przede wszystkim raport powinien stać się przedmiotem debaty parlamentarnej i otrzymać mandat od posłów. Następnie rząd polski może złożyć przynajmniej notę dyplomatyczną, werbalną lub démarche, z oficjalnym żądaniem zainicjowania rozmów ws. reparacji między państwami. Ja bym przyjął argumentację złożoną z dwóch podstawowych punktów: tego, że Polska nigdy nie zrzekła się swoich roszczeń reparacyjnych wobec Niemiec, i przedstawienia pełnego rozmiaru szkód i ich wyceny, czyli de facto treści zawartej w raporcie. Oczywiście, należy się spodziewać odrzucenia tego żądania przez rząd federalny. W ostatnich latach wielokrotnie poruszałem temat reparacji w rozmowach z niemieckimi politykami i był pewien odłam w partii Zielonych zainteresowanych sprawą i nawet życzliwie nastawiony do postulatów reparacyjnych przedstawianych przez Grecję, ale już na uwagę, że przede wszystkim to Polska powinna zostać uwzględniona w debacie reparacyjnej, reagowano niezrozumieniem. I temat ucinano
- odpowiedział Roth.
"A jak rozpatrywać „argument antypojednaniowy”? Pojawiły się głosy, że polskie żądania trwale zaburzą z trudem budowane pojednanie polsko-niemieckie, z drugiej strony argumentowano, że być może ta trudna sytuacja zainicjuje uzdrowienie polsko-niemieckich relacji i zbudowanie pojednania z prawdziwego zdarzenia, a nie lukrowanego, od początku opartego na fałszywym fundamencie obustronnego zadowolenia. Jak Pan się odniesie do tych dwóch, skrajnych przecież opinii?" - pytali dziennikarze.
- Bez gotowości ze strony Niemiec do zainicjowania negocjacji polsko-niemieckie pojednanie pozostanie fasadą. Ono było fikcją, a teraz ma szansę stać się czymś trwałym i prawdziwym. Pojednanie jest wtedy, gdy naród, który skrzywdził, nie postrzega tych, których upokorzył, jako petentów. Tylko równouprawnieni partnerzy mogą autentycznie się pojednać. A ja chętnie włączę się w ten proces, publikując na stronie fundacji, w której działam, angielskojęzyczną wersję raportu, a z czasem – gdy już będzie dostępne tłumaczenie na język niemiecki – również tę wersję. Jak do tej pory żadna niemiecka instytucja nie wstawiła tego dokumentu na swoją stronę - stwierdził historyk.
#Polecamy środowe wydanie „Codziennej”. W numerze https://t.co/7iE9eSVGho.:
— GP Codziennie (@GPCodziennie) September 6, 2022
◾Wsłuchać się w głos Afryki
◾Platforma już chce reparacji
◾O ile wzrośnie taryfa na gaz?
◾Joego Bidena rewolucja klimatyczna
Czytaj na » https://t.co/1HYRtWiDJA
// https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/tqlaM7dhnV