Wyraźnie widać, że PiS chciało uniknąć wpadek Donalda Tuska przy tworzeniu list wyborczych i przynajmniej na jedynkach nie ma postaci budzących kontrowersje we własnym obozie politycznym. Tu wszystko jest jasne: jedynkami są osoby, które nie budzą wątpliwości w elektoracie, a zarazem mogą być lokomotywami wyborczymi w swoich okręgach. Zabieg wygląda na dobrze przemyślany - ocenia w "Gazecie Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
Mocno zaakcentowano udział kobiet, przy czym są to panie, które już mają bogate doświadczenie parlamentarne.
Pewną ciekawostką są ministrowie Paweł Szrot i Krzysztof Szczucki, lecz to też osoby, które dały się poznać jako kompetentni urzędnicy, a równocześnie cieszą się już sporą rozpoznawalnością.
Platformie trudno będzie zaatakować te listy, a pomysły typu ukrywający się przed prokuraturą Roman Giertych jako konkurent Jarosława Kaczyńskiego raczej zdemobilizują, niż dadzą dodatkowe głosy. Listy PiS tworzono, kierując się kompetencją kandydatów i skutecznością w pozyskiwaniu mandatów. To świadczy i o sporej determinacji, i dojrzałości politycznej. Dojrzałości, której ewidentnie zabrakło Tuskowi, wyrzucającemu z list najbardziej doświadczonych polityków swego obozu na rzecz agentów SB czy zawodowych zadymiarzy.
Szukasz ciekawych, rzetelnych artykułów na różne tematy? To właśnie znalazłeś gazetę dla siebie! Dołącz do grona czytelników #GPC » https://t.co/1HYRtWiDJA #GazetaPolskaCodziennie to źródło pogłębionej wiedzy i niezależnej opinii na tematy polityczne, społeczne i kulturalne. pic.twitter.com/X0Cjj9RriO
— GP Codziennie (@GPCodziennie) August 31, 2023