Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Protest przewoźników uderza w polskie przygraniczne firmy. „Tam są pustki”

– Blokady trwają już długo, nie doprowadziły do realizacji postulatów protestujących, a jednocześnie blokują działalność gospodarczą. Trzeba pracować, a nie celowo stać na granicy – mówi w rozmowie z Niezalezna.pl Tomasz Bartecki, polski przedsiębiorca prowadzący działalność w Polsce i na Ukrainie.

Inspekcja Transportu Drogowego - przewoźnicy - granica
Inspekcja Transportu Drogowego - przewoźnicy - granica
Ministerstwo Infrastruktury - twitter.com/MI_GOV_PL

Jak podkreśla Tomasz Bartecki, firmy m.in. z Tomaszowa Lubelskiego, które żyją głównie dzięki wymianie handlowej z Ukrainą, zmagają się z bardzo poważnymi problemami. – Hurtownie i agencje celne zmagały się z zastojem z powodu blokady granicy. Tam są pustki, wszystko stoi – mówi. Zwraca uwagę, że osoby pracujące w tych miejscach często krytycznie oceniają sposób prowadzenia protestu przez przewoźników. – Ten protest przynosi poważne szkody polskim firmom, także z innych części Polski – podkreśla. 

Protest na granicy polsko-ukraińskiej wywołał szkody

– Blokady trwają już długo, nie doprowadziły do realizacji postulatów protestujących, a jednocześnie blokują działalność gospodarczą. Trzeba pracować, a nie celowo stać na granicy – mówi Tomasz Bartecki. Rozmówca "Niezależnej" przyznaje, że również ci przewoźnicy, którzy nie przystąpili do protestu, oczekują zmiany zasad dotyczących przewozów, ale wielu sprzeciwia się zabieganiu o nie w formie blokad.

Wspierani przez Konfederację przewoźnicy prowadzą protest, który trwa od 6 listopada przed przejściami granicznymi w Hrebennem (woj. lubelskie) i Korczowej (woj. podkarpackie). Kilka dni temu wójt Dorohuska, gdzie również była blokada, rozwiązał zgromadzenie, argumentując to m.in. tym, że protest przynosił gminie negatywne skutki ekonomiczne.

O co chodzi przewoźnikom 

Przewoźnicy postulują wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla ukraińskich firm transportowych. Wśród żądań znalazło się również przeprowadzenie kontroli tych przedsiębiorstw z kapitałem pozaunijnym. Chcą ponadto likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.

W Medyce natomiast od 23 listopada br. protestują rolnicy z organizacji „Oszukana wieś”, którzy żądają m.in. dopłat do kukurydzy. Blokujący granicę przewoźnicy wywodzą się głównie z Łukowa i okolic na Lubelszczyźnie. W branży transportowej są oni nazywani „Lulkami” (od tablic rejestracyjnych „LLU”). Ich protest został poparty przez część środowiska przewoźników.

Więcej o organizatorach protestu w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”. 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#przewoźnicy #protest #granica polsko-ukraińska

Hubert Kowalski