Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Żurek pokazał nową ustawę. Mówił o "życiowej gehennie" sędziów, jeśli prezydent jej nie podpisze

W czwartek minister sprawiedliwości Waldemar Żurek przedstawił projekt tzw. ustawy praworządnościowej. Oświadczył m.in. że dzięki niej "neo-sędziowie" unikną "zawodowej i życiowej gehenny", którą spowodowałaby indywidualna weryfikacja nie uznawanych przez niego sędziów. Stwierdził też, że do "polowania na czarownice" może jednak dojść. A z jego słów wynika, iż obwini za to prezydenta Karola Nawrockiego.

Projekt ustawy przygotowała komisja kodyfikacyjna - na której stoi lider Iustitii sędzia Krystian Markiewicz - o której działalności pisaliśmy wielokrotnie. 

Na konferencji prasowej Żurek przekonywał, że ustawa jest zgodna m.in. z polską Konstytucją i prawem międzynarodowym. Jednocześnie jednak projekt jest wykonywaniem wyroku ETPCz Wałęsa przeciwko Polsce, który wielu komentatorów uznało za "tworzenie gruntu pod delegalizację części konstytucyjnego porządku prawnego RP".

Podczas wymieniania głównych celów ustawy, w których znalazły się m.in. "przywrócenie prawa obywatela do niezależnego i bezstronnego sądu", "zakończenie destrukcyjnego podziału w sądownictwie" Żurek zwrócił się "z prośbą" do prezydenta i jego doradców o szczegółowe przyjrzenie się ustawie. Zapewnił, że projekt to "przemyślany akt prawny, który zawiera szereg różnych uregulowań, stabilizuje sytuację w wymiarze sprawiedliwości i ratuje nasz budżet". Następnie wspomniał o kolejnym celu, którym jest "uregulowanie statusu neo-sędziów" i odnosząc się do tej grupy jego słowa nabrały innego tonu.

Minister grozi prezydentowi?

"Mamy niepewność ogromną panującą w grupie neo-sędziów. Tam są różne kategorie osób, które w różny sposób uzyskały to stanowisko, które jest dzisiaj kwestionowane i my pokażemy, jak chcemy z tej sytuacji wyjść"

– mówił.

Mówiąc o "neo-sędziach" stwierdził, że "wielu z nich obraża się na to, że się ich tak nazywa". Oświadczył, że "to ukute w mediach sformułowanie, które się po prostu przyjęło" - choć sam używa go powszechnie. 

"Tą ustawą będziemy kończyć to zagadnienie. Nie będzie stosów dla czarownic, chcemy to zrobić zbiorowo"

– oznajmił.

Stwierdził, że poddawanie sędziów indywidualnej ocenie może rozpocząć ich "zawodową i życiową gehennę". - Będzie się pokazywało wszystkie ich rysy i powiązania, które były w neoKRS-ie i będzie takie tropienie - jak ja to nazywam - takie polowanie na czarownice - ocenił.

Dalej opowiadał o "głosach", które mówiły o tym że każdy "neo-sędzia ma stracić urząd, a za to, że startował w konkursie powinien już nigdy nie zostać sędzią". - My nie idziemy tak radykalnie, choć są i tacy, którzy mówią, że to nie jest radykalizm, lecz uczciwe postawienie sprawy. My chcemy tą ustawą pokazać kompromis, bo nam zależy na tym, żeby ona została podpisana a nie wyrzucona do kosza przez pana prezydenta  - powiedział.

I wtedy oświadczył, że jeżeli ustawa "zostanie wyrzucona do kosza" to... "odpowiedzialność za to nie spadnie na nas". Czy więc jeśli prezydent Nawrocki nie podpisze to rząd obwini go za to, iż ściga nieuznawanych przez siebie sędziów?

Źródło: niezalezna.pl