Praworządność a'la Żurek
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek zaprezentował w czwartek projekt tzw. ustawy praworządnościowej. Przewiduje on m.in., że legalnie powołani sędziowie (nie przy udziale tzw. “neo-KRS"), którzy następnie uzyskali awans z rekomendacji “neo-KRS" będą musieli powrócić do orzekania w macierzystych sądach, jednak, aby mogli dokończyć prowadzone sprawy otrzymają dwuletnią delegację w miejscu obecnego orzekania. Będą oni mogli wziąć udział w konkursach organizowanych przez przyszłą KRS.
Zakłada też zniesienie Izby Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN oraz unieważnienie aktów powołania “neo-sędziów” w Sądzie Najwyższym bez możliwości pozostawienia ich na delegacji.
Dokument został przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną, na której czele stoi lider “Iustiti” Krystian Markiewicz.
Projekt bez szans
Podsumowując prezentację projektu ustawy, która zdaniem min. Żurka jest rozwiązaniem “kompromisowym”, ale jednocześnie “przywracającym praworządność” w polskim wymiarze sprawiedliwości, prof. Genowefa Grabowska zaznaczyła, że “minister specjalnie się nie wykazał, ponieważ jest to ustawa, którą ponad rok temu przygotował minister Bodnar”. - Ona została poddana retuszom i wyszło to, co dzisiaj słyszeliśmy. Nie jest to dobry produkt, zarówno jeśli chodzi o stronę prawną, nie mówiąc już o zupełnie nieobliczalnych skutkach dla obywateli, niszczących system prawny - oceniła.
- Ten projekt jest sprzeczny z konstytucją w tak wielu punktach, że dziwię się, że minister zdecydował się go przedstawić. To wygląda tak, jakby się bardzo spieszył i za wszelką cenę chciał wykazać swoją funkcjonalność, sprawczość, zdolność organizacyjną
- dodała.
Według naszej rozmówczyni, Żurek “w ten sposób konfliktu nie zlikwiduje”, a rozwiązania zaprezentowane w projekcie ustawy “nie mają najmniejszych szans na przyjęcie”. - Konflikt się pogłębi i to z wielu przyczyn. Przede wszystkim dlatego, że projekt ten odbiera obywatelom skargę nadzwyczajną. Nie będzie więc możliwości sięgnięcia po taką ostatnią deskę ratunku, kiedy mamy prawomocne, ale niesprawiedliwe w odczuciu obywatela orzeczenie. Skarga nadzwyczajna dobrze służyła ludziom, ale w oczach ministra Żurka okazała się niepotrzebna. Oceniam to jako absolutny błąd - tłumaczyła prof. Grabowska.
Absolutnie nieprzemyślane działanie
- Minister cały czas opowiadał o kosztach, które generują sędziowie, których on nie uznaje, ale chyba nie policzył kosztów jakie wiązałyby się z wprowadzeniem proponowanych przez niego zmian. A instytucje zagraniczne (mówię tu o TSUE i Komisji Weneckiej) nie kwestionują sędziów, którzy zostali powołani na urząd z rekomendacji Krajowej Rady Sądownictwa po 2018 roku. Można indywidualnie badać, czy są niezawiśli, ale to jest zupełnie co innego niż wyrzucanie na bruk sędziów tylko dlatego, że minister określa ich pogardliwie “neosędziami”. Jeżeli więc by do tego doszło i jeżeli sędziowie rzuciliby się z żądaniami odszkodowań od skarbu państwa za to niewłaściwe i sprzeczne z konstytucją potraktowanie, to wtedy skarb państwa dopiero odczułby, co znaczą reformy pana Żurka
- wyjaśniła.
Konstytucjonalistka podkreśliła, że projekt Żurka odzwierciedla wg niej “absolutnie nieprzemyślane działanie”. - Widać, że minister się bardzo spieszy i chce się wykazać, nie bacząc na skutki tych “reform” - dodała
- Nie da się tego konfliktu rozstrzygnąć inaczej niż próbując rozmawiać ze wszystkimi uczestnikami sceny politycznej i to tak, żeby miało to ręce i nogi. Bo jeżeli reforma ma zaszkodzić, jeżeli ma się okazać, że wpadamy z deszczu już nie pod przysłowiową rynnę, ale wkraczamy w wielką burzę, to ja dziękuję za taką reformę. Reformować powinni przede wszystkim ludzie spokojni, wyważeni, tacy, którzy mają wizję jak powinien wyglądać wymiar sprawiedliwości
- podkreśliła.
Konieczna refleksja
Prof. Grabowska zwróciła uwagę na podnoszony przez Żurka problem związany z przewlekłością postępowań, z uwagi na podważanie składów sędziowskich, w których zasiadają sędziowie mianowani po 2018 r. - Nie bierze natomiast w ogóle pod uwagę jak skonstruowane są procedury w postępowaniach sądowych. Tu trzeba byłoby uproszczenia. Może trzeba by było pomyśleć czy wszystkie sprawy muszą w ogóle trafiać do sądów? Czy obywatel musi np. w sprawie spadkowej, gdzie jest zgoda stron iść do sądu i czekać ileś miesięcy na rozstrzygnięcie? Czy do spraw rodzinnych jak rozwód, gdzie jest zgoda stron trzeba zawsze angażować sąd? Gdyby minister rzeczywiście chciał reformować, to zacząłby od tego czy sądy czasem nie są przeładowane, bo tak jest w tej chwili - tłumaczyła nasza rozmówczyni.
- Pan minister Żurek zamiast się skoncentrować nad reformą systemu, zastanowić się co zmienić w tej materii, to ucieka się do zemsty na tych sędziach, którzy otrzymali nominacje w czasie, kiedy nie był już w Krajowej Radzie Sądownictwa i nie akceptował działań ówczesnego ministra sprawiedliwości. Robi rzeczy, które są bardzo dalekie od praworządności i nie konsultuje się z nikim innym poza skupionymi wokół niego ekspertami
- powiedziała.
Podkreśliła, że dla dobra Polski należałoby włączyć do dyskusji o reformie wymiaru sprawiedliwości, który powinien być “stabilny, sprawiedliwy i bezpieczny” ludzi, którzy “popatrzą na ten konflikt ze wszystkich stron”. - Jak mówi konstytucja, sędziowie mają być niezawiśli w orzekaniu, ale i w funkcjonowaniu na co dzień, a sądy niezależne. Bez telefonów od polityków, bez ulegania naciskom, a przede wszystkim bez ręcznego sterowania - podkreśliła.
Wyraziła nadzieję, że posłowie “nie zechcą przyjmować i kierować do prezydenta ustawy”, w której “czarno na białym widać naruszenie konstytucyjności”. - Może już więc zmienią swoje podejście i przestaną się wygłupiać i ośmieszać - podsumowała prof. Genowefa Grabowska.