Tomasz Grodzki nie zamierza zrzekać się immunitetu. Twierdzi, że "zarzuty nie dotyczą go", choć prokuratura jednoznacznie wskazuje byłego marszałka Senatu jako pomysłodawcę korupcyjnego procederu. - Wie pan, żeby się zrzekać immunitetu, trzeba mieć poczucie winy - stwierdził.
Prokuratura Regionalna w Szczecinie poinformowała o wniesieniu do sądu aktu oskarżenia przeciwko 30 osobom podejrzanym o przestępstwa korupcyjne związane z Fundacją Pomocy Transplantologii. Według śledczych, w szpitalu w szczecińskim Zdunowie żądano od pacjentów po 10 tys. zł za operacje leczenia otyłości poza kolejką. Jak wskazano, pomysłodawcą takiego sposobu przyjmowania wpłat od pacjentów bariatrycznych miał być obecny senator i marszałek Senatu ubiegłej kadencji Tomasz Grodzki, wówczas dyrektor szpitala w Zdunowie i założyciel fundacji "który faktycznie podejmował decyzje w ramach tego podmiotu".
Prokuratura chce postawić Tomaszowi Grodzkiemu zarzuty korupcyjne, ale nie może, bo były marszałek Senatu od ponad tysiąca dni chowa się za immunitetem. Mało tego, wciąż uważa, że Senat pracuje zgodnie z prawem, a wniosek prokuratury o uchylenie mu immunitetu "sporządzono wadliwie".
"Jeżeli przyjdzie czas, stanę przed komisją" - powiedział Grodzki w rozmowie z Adrianem Boreckim w Telewizji Republika.
Grodzkiego zapytano również, czy nie lepiej dla niego byłoby zrzec się immunitetu, odpowiedział: - Wie pan, żeby się zrzekać immunitetu, trzeba mieć poczucie winy, a te zarzuty sfabrykowane dotyczące w ogóle nie mnie, tylko moich kolegów, którzy mieli pecha pracować ze mną i w obliczu polowania na moją osobę cierpią, są całkowicie wyssane z palca i szkodliwe dla tych niewinnych, wybitnych specjalistów. Zrobię wszystko, żeby ich obronić.
"Senat działa zgodnie z prawem i przepisami" - stwierdził Grodzki.
Sformułowanie "zarzuty nie dotyczą mnie" w ustach Tomasza Grodzkiego brzmi zdumiewająco, ponieważ prokuratura jednoznacznie wskazała go jako pomysłodawcę całego procederu. Ale, jak widać, na zrzeczenie się przez niego immunitetu nie ma co liczyć.