Rząd Donalda Tuska zrezygnował z niemal 140 mln złotych z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), które maiły być wykorzystane na wsparcie produkcji substancji krytycznych dla bezpieczeństwa lekowego w Polsce. - Po raz kolejny projekt, który jest projektem ambitnym i rozwojowym, jest topiony przez rząd Donalda Tuska. Ta władza udowadnia, że nie ma za grosz ambicji, nie chce, żeby Polska w jakiejkolwiek sferze się rozwijała, żeby była konkurencyjna – mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości (PiS), Radosław Fogiel. - Dziwnym trafem za każdym razem, kiedy jakakolwiek inwestycja, jakiejkolwiek działanie może wejść w kolizję z interesami niemieckiej gospodarki, armii oraz polityki, jest ona ucinana – dodaje polityk PiS.
Rząd Donalda Tuska wycofał się z opracowania listy leków krytycznych, którego przedstawienie było warunkiem otrzymania 139,5 mln euro z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) - podaje "Dziennik Gazeta Prawna" (DGP).
Jak wykazuje, środki te miały zostać wykorzystane na rozwój infrastruktury służącej do wytwarzania w Polsce aktywnych substancji farmaceutycznych (API) do produkcji leków oraz na zachęty dla firm farmaceutycznych do otwierania linii produkcyjnych w kraju.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii poinformowało "DGP", że rezygnacja ze środków z KPO jest podyktowana zbyt krótkimi terminami na ich rozliczenie oraz niezadowoleniem branży ze wskazanej w KPO formy pomocy, tzn. pożyczek zamiast grantów.
Zaskoczeni decyzją rządu w sprawie odrzucenia unijnego wsparcia są producenci leków. Działanie te zdaniem branży farmaceutycznej to „zaprzepaszczenie szansy na zapewnienie Polakom bezpieczeństwa lekowego”.
Oburzenia nie kryje również poseł Prawa i Sprawiedliwości (PiS), Radosław Fogiel.
Jeżeli PO jest taka świetna, to powinni załatwić w Brukseli granty, a nie pożyczki na wsparcie produkcji substancji krytycznych. Politycy PO mówią o tym, że było mało czasu dla branży farmaceutycznej. Ciekawy argument, skoro doskonale wiemy, że samo środowisko PO zabiegało o to, aby KPO wstrzymywać. Miało to być polityczne wsparcie dla obecnego rządu
Jak widzimy, Donald Tusk jest sam w sobie kamieniem milowym. Mimo braku jakichkolwiek zmian w prawie pieniądze zostały uruchomione. Gdyby polityczni przyjaciele Donalda Tuska w związku z ich zabiegami nie wstrzymywali Polsce pieniędzy to, żadne firmy nie miałyby mało czasu. Więc ten argument jest kompletnie manipulacyjny
Projekt w sprawie bezpieczeństwa lekowego miał szanse iść w zgodzie z politykami europejskimi wskazującymi, że trzeba przenosić produkcję do Europy oraz miał na celu zwiększenie mocy produkcyjnych i wzmocnienie kompetencji polskich firm w zakresie produkcji leków i farmacji.
Po raz kolejny ta władza udowadnia, że nie ma za grosz ambicji, nie chce, żeby Polska w jakiejkolwiek sferze się rozwijała, żeby była konkurencyjna. Mówi się już od pandemii, że Europa stała się bardzo zależna w zakresie farmacji od producentów z Chin. Bardzo wiele substancji czynnych wykorzystywanych w produkcji leków wytwarza się w Chinach. Ten projekt, który został złożony do KPO, miał szansę to zmienić.
W tym tygodniu pojawiły się informacje o odwołaniu przetargu na terminal zbożowy w Gdańsku. Wcześniej natomiast unieważniono przetarg na terminal zbożowy w Gdyni. Sytuację tę wykorzystać może strona niemiecka, która dysponuje głębokowodnym terminalem zbożowym w Mukran leżącym 130 km na Zachód od Świnoujścia. Cały czas nie wiemy, co z CPK, fabryką samochodów elektrycznych oraz elektrownią jądrową. Pojawili się za to ekolodzy, którzy już protestują w kwestii wycinki lasu pod jej budowę.
Gdybyśmy mieli do czynienia z jednym albo dwoma projektami, z których realizacją są problemy można byłoby mówić o pechu, nieudolności, wysoce niekorzystnym zbiegu okoliczności. Ale sytuacja dotyczy niemal każdego projektu, który ma w jakiś sposób budować pozycję Polski, który ma być rozwojowy i w dłuższej perspektywie zapewnić nam ma bezpieczeństwo i przewagę konkurencyjną oraz przynosić do budżetu środki. Te projekty są wstrzymywane ad infinitum bądź grzęzną w audytach i przetargach na audyty
Dziwnym trafem, za każdym razem, kiedy jakakolwiek inwestycja, jakiejkolwiek działanie może wejść w kolizję z interesami niemieckiej gospodarki, armii oraz polityki, to jest ucinane – wskazuje polityk PiS.
Zdaniem polityka PiS obecnie rządzącą ekipa w Polsce nie wyszła mentalnie z lat 90. XX wieku.
Cały czas PO nie wierzy, że Polska jest sporym, relatywnie zamożnym krajem. Nie wierzą w to, że Polacy mogą konkurować na świecie i nie mają takiej potrzeby rozwoju Polski. Najlepiej mentalność tej ekipy podsumowuje znany nam już cytat „Po co nam lotnisko w Warszawie, skoro jest w Berlinie”