"Myślę, że Łukaszenka powiedział to szczerze. Oni naprawdę tak myślą. Europejczyk, który jest podporządkowany Berlinowi, nie przeszkadza Moskwie. To jest ich definicja. Ten Europejczyk ma wypychać z Europy Stany Zjednoczone" - mówiła na antenie Telewizji Republika posłanka Prawa i Sprawiedliwości - Joanna Lichocka, odnosząc się do wypowiedzi Aleksandra Łukaszenki na temat Donalda Tuska.
Do wyborów parlamentarnych w Polsce został równy tydzień. Choć kampania wyborcza sama w sobie należy do naprawdę emocjonujących okresów, to atmosferę postanowił podkręcić dodatkowo... białoruski dyktator - Aleksandr Łukaszenka.
Zapytany o wybory w Polsce, wyraził mocne poparcie dla... Donalda Tuska.
"Obecny rząd polski jasno wyraża swoje aspiracje. Chcą stać się globalnym środkiem ciężkości, zbroją się. Wszyscy mają ich dość. Niemcy już nienawidzą przywództwa Polski. Duda i Morawiecki mówią, że zmienią świat. Nonsens. (…) Donald Tusk jest proeuropejski, Wierzę, że nie będzie wykonywał poleceń Amerykanów, tak jak robi to partia PiS, to przecież Europejczyk"
Taki ruch ze strony białoruskiego przywódcy raczej nie pomoże Platformie Obywatelskiej w przekonywaniu niezdecydowanej części społeczeństwa.
Na ten temat red. Tomasz Sakiewicz rozmawiał dziś z posłanką PiS - Joanną Lichocką.
Jak wskazała polityk na początku, te słowa poparcie nie pochodzą wyłącznie z Mińska.
"To słowa podchodzące od Putina. Zarówno Berlinowi, jak i Moskwie, zależy, żeby rząd PiS już nie rządził. I Berlin, i Moskwa, są zaniepokojone tym, co robi suwerenna Polska, a nie ta, która była ustawiana w roli lokaja..."
Jej zdaniem, linia obrony Polski, którą w 2011 roku zatwierdził rząd Tuska, czyli - jak określają często politycy Zjednoczonej Prawicy" - "linia zdrady Tuska", "jest symbolem tego, o co chodzi zarówno w Moskwie, jak i w Berlinie".
"To nic innego jak podzielona Polska na strefy wpływu, słaba Polska, która nie wspiera Ukrainy, nie odbudowuje się, nie prowadzi inwestycji" - dodała.
"Zarówno elity polityczne w Berlinie, jak i Moskwie bardzo kibicują Donaldowi Tuskowi"
Lichocka uważa, że słowa Łukaszenki nie miały wydźwięku żartobliwego.
"Myślę, że Łukaszenka powiedział to szczerze. Oni naprawdę tak myślą. Europejczyk, który jest podporządkowany Berlinowi, nie przeszkadza Moskwie. To jest ich definicja. Ten Europejczyk ma wypychać z Europy Stany Zjednoczone. Ma tutaj nie być wsparcia wojsk amerykańskich, silnej flanki NATO. To zapewni właśnie taki Europejczyk..."
"Przypomnę, że Tusk zablokował budowę tarczy antyrakietowej, USA określano mianem obcego mocarstwa. To są konkrety. Na ich podstawie taki Łukaszenka, czy jego mocodawca w Moskwie diagnozuje sytuację: jak wróci Tusk, to nie będzie silnej wschodniej flanki NATO, nie będzie Ameryki w Europie".
"Polska nie będzie im po prostu przeszkadzać..." - reasumowała.