- Dla pana Donalda Tuska, który jest silnym zwolennikiem Niemiec i Rosji, i moim zdaniem zależny w dużej mierze od obu tych państw, moje działanie antykomunistyczne, dążące do siły armii polskiej, dla niego moja obecność jest rzeczą zagrożenia realizacji proniemieckiej i prorosyjskiej polityki - powiedział w TV Republika Antoni Macierewicz, były szef Ministerstwa Obrony Narodowej.
W środę Jarosław Stróżyk przedstawił "ustalenia" swojej komisji mającej badać wpływy rosyjskie. W wystąpieniu rzucał insynuację pod adresem obozu prezydenta Andrzeja Dudy oraz byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, któremu zarzucał "zdradę dyplomatyczną". Na konferencji prasowej padło wiele absurdalnych i nie mających związku z tematem prac komisji zarzutów. Spektakl przez wielu komentujących został wprost oceniony jako dobitny przykład kompromitacji.
Jako jedno z działań "realizujących interesy Rosji" Stróżyk wymienił... ustawę dezubekizacyjną.
- Nie tylko wspierałem dezubekizację, ale jako szef MON robiłem wszystko, by zostało to przyjęte przez Sejm i zostało przyjęte, dzięki Bogu. Teraz Tusk broni ludzi prorosyjskich, sowieckich, tych, którzy grożą Polsce swoim dawnym współdziałaniem z Rosją i atakowaniem niepodległościowych Polaków, atakowaniem wszystkich Polaków. Tym się zajmowała SB, a przedtem UB. Tych ludzi z UB jest bardzo niewielu, ale SB i WSI to był dwie formuły, które niszczyły Polskę. (...) To szaleństwo, by ludzie, którzy są przestępcami, mieli emerytury dwa razy większe niż normalni Polacy. To jakaś aberracja, prorosyjska, prosowiecka, antypolska, nie może być na nią zgody, a Tusk robi wszystko, by ten aparat rosyjski, aparat służb specjalnych go popierał, żeby to było jego zaplecze. On demonstruje to Putinowi, że jest otwarty na współpracę z Rosję, popierając aparat rosyjski, który niszczył nasz kraj
- powiedział w TV Republika Antoni Macierewicz.
Stróżyk powiedział podczas konferencji, że Macierewicz "bez trybu, analiz i konsekwencji" wycofał się z programu pozyskania tankowców powietrznych (program Karkonosze).
- [Umowa] dla Polski była niekorzystna w tej sytuacji, gdy odbudowywaliśmy siłę polskiego wojska i gdy pieniądze był niezbędne do budowania naszego potencjały - WOT, ale także całego systemu Wisła, który gwarantował, że będziemy mieli antyrakiety broniące przed atakiem rosyjskim, Patrioty i rzeczywiście to zostało przez nas wynegocjowane i podpisane przez mojego następcę, ale także szereg innych struktur bezpieczeństwa Polski zostało zbudowanych, nie mówiąc o zwiększeniu wojska do 125 tys. z 90 tys., a przede wszystkim zawarciu układu z USA, że ze względu na nasze zagrożenie ze strony Rosji, bardzo dla nas jest ważne, aby wojska USA wspierały nas w Polsce. Po raz pierwszy w historii Polski udało się to zrobić w roku 2016 mimo bardzo trudnego działania wewnętrznego, bo PO robiła wszystko, żeby tego posiedzenia NATO, tego niesłychanie ważnego spotkania nie było w Warszawie i żebym ja go nie negocjował. Na szczęście to zostało wynegocjowane i zarówno wojska amerykańskie, jak i wojska natowskie po raz pierwszy w naszej historii w 2016 r. zostały trwale wprowadzone do naszego kraju. Do dzisiaj nas skutecznie bronią i Rosjanie wiedzą, że próba zaatakowania Polski jest zagrożeniem walką z USA. Wtedy było 4500 żołnierzy, teraz jest 11 tysięcy.
Ten system (...) to był system istotny dla Niemiec i dla tych państw, które współpracują z Niemcami, bo rzeczywiście samoloty z tamtego terenu, z dużej odległości od granicy rosyjskiej musza mieć taki system, ale Polska nie. 90 proc. czasu obecności tego systemu i dyspozycja tym systemem jest w decyzji tamtych państw, Polska prawie w ogóle nie miała możliwości korzystania z niego, a przede wszystkim ówczesne samoloty polskie nie były w stanie korzystać z tego lotniczego pobierania, zagwarantowania przekazywania tego potencjału. To wszystko razem było bez sensu z punktu widzenia interesu Polski i z punktu widzenia naszego rozwoju armii polskiej i dlatego to zostało przeze mnie odmówione. Nie ma powodu, byśmy wspierali Niemcy, płacili zamiast Niemiec w tej kwestii, która jest dla nich najważniejszym interesem - ripostował Macierewicz.
Komisja Stróżyka liczy 11 osób, a jej skład stanowią naukowcy, w dużej części z zakresu nauk społecznych, a także urzędnicy państwowi.
- Niektórych znam rzeczywiście, przede wszystkim szefa tej formacji, bo to były funkcjonariuszy WSI, który następnie współdziałał w rozmowach z Rosjanami po roku 2007. To była sytuacja zupełnie skandaliczna. On zdecydował się działać w kierunku prorosyjskim i to rzecz, która nie może mieć zgody na to, żeby taki człowiek badał sprawy współpracy z Rosją, bo on sam jest odpowiedzialny za takie działanie. To jest rzecz skandaliczna i najlepiej charakteryzuje Donalda Tuska. Ten aparat został stworzony po to, żeby nie mówić o odpowiedzialności Tuska za działanie na rzecz Rosji, współpracy z Rosją, dążenie do sojuszu rosyjsko-niemieckiego razem z Polską w latach 2007-2015. Większość tego zespołu to ludzie, którzy muszą realizować decyzje, które im szef SKW przekaże, bo są jemu w dużym stopniu podporządkowani. Oni realizują rozkazy. Proszę zwrócić uwagę, że niekompetencja tego, co on [Stróżyk] przekazał, pokazuje, że jednak jest tam jakiś duży opór wśród tych ludzi, po 4 miesiącach nic nie zrobili, poza propagandą, nieudolną, którą on przekazał publicznie, bo ten zarzut wobec mnie i innych osób z art. 129 nie ma żadnego materiału dowodowego, żadnego rzeczywistego prawnego przekazu, który mógłby być przedmiotem postępowania sądu, to wyłącznie propaganda. (...) Wyraźnie ci ludzie nie chcieli pracować albo nie potrafili pracować, jedno z dwojga, możemy się zastanowić jaka była rzeczywista przyczyna tego żenującego przekazu, jaki przedstawił - powiedział w TV Republika były minister obrony.
Dlaczego Antoni Macierewicz od lat jest na celowniku obozu kierowanego przez Donalda Tuska?
Macierewicz uważa, że powodem jest jego aktywność polityczna.
- W 1992 jako MSW zrealizowałem lustrację, pokazującą, którzy ludzie z najwyższych stanowisk - posłowie, senatorowie, członkowie rządu, członkowie systemu prezydenckiego - są współpracownikami służb specjalnych. To dla niego [Tuska] był szok, dlatego postanowił obalić rząd Jana Olszewskiego. Od tego czasu Donald Tusk prześladuje mnie nieustannie. (...) Dla pana Donalda Tuska, który jest silnym zwolennikiem Niemiec i Rosji, i moim zdaniem zależny w dużej mierze od obu tych państw, moje działanie antykomunistyczne, dążące do siły armii polskiej, dla niego moja obecność jest rzeczą zagrożenia realizacji proniemieckiej i prorosyjskiej polityki. Wraz z innymi przywódcami PiS gwarantujemy, że do tego nie dojdzie - dodał.