Ile kosztuje podatnika rządowa komisja ds. wpływów rosyjskich kierowana przez Jarosława Stróżyka? Odnosząc to do pokazu slajdów, jaki szef SKW urządził w środę opinii publicznej, wicerzecznik PiS, Mateusz Kurzejewski, stwierdził, że to mniej więcej 180 tys. złotych za 1 slajd.
W środę Jarosław Stróżyk przedstawił "ustalenia" swojej komisji mającej badać wpływy rosyjskie. W wystąpieniu rzucał insynuację pod adresem obozu prezydenta Andrzeja Dudy oraz byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Na konferencji prasowej padło wiele absurdalnych i nie mających związku z tematem prac komisji zarzutów. Spektakl przez wielu komentujących został wprost oceniony jako dobitny przykład kompromitacji.
Jest to kosztowny polityczny spektakl. Przed kilkoma miesiącami dziennikarz śledczy TV Republika, Piotr Nisztor przypomniał, że miesięczne koszty związane z wynagrodzeniami członków komisji Stróżyka to ponad 208 tys. złotych.
Miesięcznie wynagrodzenie członków komisji gen. Stróżyka to ponad 208 tys. zł. Ujawniłem to w jednym z odcinków #ScisleJawne @RepublikaTV Polecam cały odcinek: https://t.co/BiwY34nEZj https://t.co/5RZKvc9Imx pic.twitter.com/TXbkU9tnZR
— Piotr Nisztor 🇵🇱 (@PNisztor) October 30, 2024
Jak oszacował w mediach społecznościowych wicerzecznik PiS, Mateusz Kurzejewski, komisja kosztowała już zatem podatników co najmniej 1,25 mln złotych.
- Od maja wyprodukowała całe 7 slajdów w powerpoincie, wychodzi więc prawie 180 tys. zł za slajd
- dodał.
Komisja kosztowała podatników już co najmniej 1,25 mln zł. Od maja wyprodukowała całe 7 slajdów w powerpoincie, wychodzi więc prawie 180 tys. zł za slajd. https://t.co/SFsCWKEA10
— Mateusz Kurzejewski (@MKurzejewski) November 1, 2024
Stosunek uzyskiwanych kwot przez członków komisji do efektów prac już w sierpniu wytknął Arkadiusz Puławski były członek rozwiązanej Państwowej komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022, kierowanej przez Sławomira Cenckiewicza.
Wtedy Donald Tusk przedstawił niespełna 1,5-stronicowy "efekt" pracy rządowej komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich, która rozpoczęła swoje prace 5 czerwca.
- A to jest tzw. raport, który w ogóle nie jest raportem, komisji Stróżyka. Nie państwowej, tylko rządowej. Nad którymi przez 2,5 miesiąca pracowała grupa kilkunastu osób. Około 10 czy 11, którzy tworzą krąg tej grupy,. To nawet nie jest 1,5 strony. Wiecie państwo ile to kosztuje? Ile to kosztowało podatników? Skoro miesięczna łączna kwota utrzymania rządowej komisji Stróżyka to jest 200 tys. złotych, to znaczy, że po 2,5 miesiąca - za kwotę ponad 400 tys. złotych mamy stronę i kawałek - o niczym
- mówił Puławski w TV Republika.