Skandaliczna decyzja sędziów Sądu Najwyższego
W środę Izba Pracy Sądu Najwyższego przyjęła uchwałę, w której stwierdzono, że orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, wydane z udziałem sędziów powołanych po 2018 roku, są "nieistniejące i niebyłe". Decyzja ta wzbudziła gwałtowne reakcje w środowisku prawniczym i może doprowadzić do poważnego chaosu w sprawach tysięcy obywateli.
Skandaliczna decyzja zapadła w składzie: Bohdan Bieniek, Jolanta Frańczak, Halina Kiryło, Dawid Miąsik, Piotr Prusinowski, Romualda Spyt i Krzysztof Staryk. Troje z tych sędziów zostało mianowanych przez komunistyczną Radę Państwa w latach 80-tych.
Szczegóły w tekście: Izba pracy uznała wyroki Izby Kontroli za "nieistniejące". Chaos może dotknąć zwykłych obywateli
O sprawie mówił w swoim porannym programie Michał Rachoń na antenie TV Republika.
"Chodzi o tę samą historię, zgodnie z którą część sędziów Sądu Najwyższego uważa, że to, co pozostało z izby, która kiedyś nazywała się Dyscyplinarną, a teraz nazywa się inaczej, to nie jest sąd, że decyzje podejmowane przez tę drugą izbę to nie są decyzje, orzeczenia, wyroki. A sędziowie powołani przez to, co ta grupa nazywa „neo-KRS-em” to w ogóle sędziowie nie są. To jest niezwykle ciekawe. Cała ta historia dotyczy tego, że zdaniem tej części establishmentu sędziowskiego w Polsce przez fakt powołania Krajowej Rady Sądownictwa w drodze ustawy podpisanej przez prezydenta, niezakwestionowanej przez Trybunał Konstytucyjny powoduje, że wszystkie decyzje o mianowaniu sędziów są nieważne, a przez to również wszystkie decyzje podjęte na salach sądowych przez tak ukształtowanych sędziów tak ukształtowanej KRS to w ogóle nie są wyroki, wszystkie należy kwestionować i państwo polskie za wszystkie płacić będzie odszkodowania"
– powiedział.
Przypomniał, iż "to oznacza, że jak jakiś sędzia orzeknie w sprawie zabójcy, to pan zabójca wychodzi spokojnie z więzienia, a jak ktoś jest członkiem gangu obcinaczy palców, to on też wyjdzie z aresztu, bo decyzję podjął sędzia, który zdaniem części tego establishmentu sędzią w ogóle nie jest, bo w 2017 roku KRS brał udział w jego powoływaniu".
"Ten bełkot znamy od dawna. Spór, który rozwala polski wymiar sprawiedliwości, rozsadza go w zasadzie kwestionując każdą kolejną decyzję albo prawie każdą. Tych sędziów jest dzisiaj w systemie około 1/3, być może nawet więcej. Gdyby nie to, że w polskim wymiarze sprawiedliwości nie tylko cały czas orzekają sędziowie, którzy w czasach PRL byli sędziami, albo uzyskiwali swoje nominacje lub rozpoczynali swoją karierę sędziowską, ale nawet w tych izbach, które zajmują to stanowisko, są ludzie, którzy sami powoływani byli nie przez Krajową Radę Sądownictwa, ale przez komunistyczny aparat zniewolenia Polaków"
– wskazał Rachoń.
Kiryło, Spyt, Staryk - sędziowie powołani przez komunistyczną Radę Państwa
Następnie wskazał na nazwiska trzech sędziów, którzy znaleźli się w składzie orzekającym, a zostali mianowani przez komunistyczną Radę Państwa.
- Halina Kiryło – powołana przez Radę Państwa w roku 1985.
- Romualda Spyt – powołana przez Radę Państwa 1 lipca 1988 roku.
- Krzysztof Staryk –powołany przez Radę Państwa 16 października 1986 roku.
"To nazwiska sędziów, których doświadczenie zawodowe i życiowe oraz których powołanie do składu sędziowskiego było właśnie elementem tego rodzaju procesu. Rada Państwa powoływała sędziów. W tym roku w Polsce nie było demokratycznych wyborów ani demokracji. Generalnie Polską rządzili Rosjanie za pomocą swojej agentury umieszczonej na najwyższych szczeblach państwa polskiego. Dotyczyło to również wymiaru sprawiedliwości"
– podkreślił Rachoń.
W programie przypomniano też, czym była Rada Państwa. Był to "kolegialny organ naczelny władzy państwowej Polski Ludowej w latach 1947–1989, łączyła kompetencje władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, w latach 1952–1989 Rada Państwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej pełniła kolegialnie funkcję głowy państwa (była odpowiednikiem prezydenta)".
"Nie było wyborów w zniewolonym państwie rządzonym przez Rosjan. Polacy byli pod butem Moskwy w wyniku II wojny światowej, a to, co było odpowiednikiem prezydenta, to właśnie Rada Państwa. To, że zamiast prezydenta wybieranego w demokratycznych wyborach, mieliśmy taki twór, była to bezpośrednia zasługa takiego zbrodniarza, który nazywał się Józef Stalin. Stalin do 1953 roku chodził po tym łez padole mordując miliony ludzi, a w 1952 roku swoją decyzją polityczną nadał zniewolonej Polsce konstytucję. Ta konstytucja opisała, że głową państwa zniewolonego kraju jest Rada Państwa PRL"
- przypomniał dziennikarz.
Konstytucja PRL z kolei była "opracowana w pierwotnej postaci według wzoru stalinowskiej konstytucji ZSRR z 1936".
"Stalin wziął swoją ruską konstytucję, kazał ją skopiować i nadał ją Polakom. Na podstawie instytucji, która w ten sposób została powołana, przez cały okres PRL to zbrodnicze państwo rządzone przez Moskwę rządziło. Pod koniec bytu tego państwa między innymi powoływało ono sędziów. Troje z tych sędziów ciągle jest w instytucji, która ma czelność twierdzić, że w demokratycznym państwie, w którym teraz żyjemy, tacy sędziowie to nie są sędziowie, bo oni zostali powołani niezgodnie z zasadami demokracji"
- wyjaśnił Rachoń.
Przewodniczacym Rady Państwa w momencie powoływania trójki sędziów, którzy teraz brali udział w wydaniu skandalicznje decyzji, był... Wojciech Jaruzelski.
"Był to dyktator stanu wojennego – człowiek, który stał na czele zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym, która przeprowadziła w Polsce stan wojenny wsadzając do więzień ludzi, którzy uważali, że w Polsce powinna być demokracja. Ci ludzie uznali, że mają prawo, aby nas pouczać i mówić, że sędziowie powołani po 2017 roku to źli sędziowie"
– podsumował Rachoń.