Generałowie Janusz Nosek i Piotr Pytel, a także płk Krzysztof Dusza - szefowie SKW oraz ich zastępca w latach rządów PO-PSL - wydali oświadczenie w odpowiedzi na opublikowany raport komisji ds. rosyjskich wpływów, obejmujący współpracę Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa w latach 2010-2014. Powtórzyli w nim absurdalne tezy o tym, że to... "FSB na skutek dialogu z SKW ulegała polskim wpływom". Zagrozili też autorom raportu odpowiedzialnością "karną i cywilną".
W opublikowanym przed kilkoma dniami 104-stronicowy dokumencie, opisującym relacje i stopień współpracy między polskimi a rosyjskimi służbami specjalnymi z okresu, gdy premierem był Donald Tusk, ustalono m.in. ponad wszelką wątpliwość, że SKW uległa wpływom Rosji, zaistniał rosyjski wpływ na polski kontrwywiad, a umowę o współpracy SKW z FSB zawarto pierwotnie bez wiedzy premiera Donalda Tuska. Byłe szefostwo SKW usłyszało zresztą zarzuty przekroczenia uprawnień, a w charakterze świadka przesłuchany na tę okoliczność został Donald Tusk - protokół przesłuchania z 2017 roku został odtajniony i opublikowany przez byłych członków komisji ds. rosyjskich wpływów.
Gremium rekomendowało również, by lider Koalicji Obywatelskiej, a także m.in. odpowiedzialni za "reset" z Rosją politycy: Tomasz Siemoniak, Bogdan Klich i Bartłomiej Sienkiewicz i Jacek Cichocki nie pełnili ważnych stanowisk publicznych. Gdyby nie odwołano w Sejmie członków komisji i de facto nie "zamrożono" komisji, ta przedstawiłaby więcej informacji niż wspomniany okres relacji polskich i rosyjskich służb - mówili profesorowie Sławomir Cenckiewicz i Andrzej Zybertowicz.
Nie ma tu nic interesującego, rozejść się. Nie było żadnej współpracy. #reset #FSBSKW https://t.co/0mfYNqYwU7
— michal.rachon (@michalrachon) December 1, 2023
Byłe kierownictwo SKW wydało oświadczenie po kilku dniach od publikacji raportu. "Raport jest dokumentem wyłącznie o charakterze politycznym, a nie merytorycznym. Bezrefleksyjne i niczym innym niż interes polityczny nieuzasadnione odtajnienie i upublicznienie dokumentów stanowiących tajemnicę państwową stwarza bezprecedensowe i bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa RP" - czytamy w tekście, podpisanym przez generałów Janusza Noska i Piotra Pytla oraz płk Krzysztofa Duszy.
W oświadczeniu padają znane już argumenty - że nawiązanie kontaktu z Rosjanami było potrzebne dla zapewnienia bezpieczeństwa polskim żołnierzom, stacjonującym w Afganistanie, a także, że to... SKW wywierała wpływ na FSB, a nie odwrotnie. "Teza o uleganiu wpływom Federacji Rosyjskiej przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego jest kłamstwem niepopartym żadnymi dowodami. SKW w latach 2010-2014, prowadząc dialog z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, kierowała się wyłącznie interesem Rzeczypospolitej, a uzyskiwane w trakcie dialogu informacje wzmacniały bezpieczeństwo Państwa i Sił Zbrojnych RP. Uprawniona i mająca solidne podstawy faktyczne jest teza, że to FSB na skutek dialogu z SKW ulegała polskim wpływom" - kwitują byli ludzie służb z czasu rządów PO-PSL.
"Nigdy nie doszło do faktycznej współpracy pomiędzy FSB a SKW. Ona mogłaby zaistnieć dopiero po podpisanym w dniu 11 września 2013 roku w Petersburgu Porozumieniu o współpracy, gdyby FR z początkiem 2014 roku nie zaostrzyła swojej polityki i nie zaanektowała Krymu. Kontakty, które miały miejsce w latach 2010-2014, nie wymagały zgody Prezesa Rady Ministrów, zostały one nawiązane za pośrednictwem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego"
- przekonują autorzy oświadczenia.
Nosek, Pytel i Dusza twierdzą też - polemizując z ujawnioną liczbą ponad 100 spotkań między przedstawicielami polskich i rosyjskich służb - iż "w przytłaczającej przewadze były to techniczne kontakty funkcjonariuszy Gabinetu Szefa SKW, odpowiedzialnych za kontakty międzynarodowe, z oficjalnym łącznikiem FSB akredytowanym w Ambasadzie FR, który dostarczał korespondencję, zaproszenia, życzenia świąteczne itp. Miały one charakter analogiczny do wizyt średniego rangą dyplomaty FR w polskim MSZ. Odbywały się głównie w Biurze Przepustek lub części recepcyjnej budynku SKW. Wszystkie, które posiadały walor merytoryczny, zostały odnotowane w stosownych procedurach". Nie podają jednak, ile ich było dokładnie.
"W związku z kłamliwym charakterem dokumentu naruszającym w naszej ocenie żywotne interesy bezpieczeństwa RP, a także nasze dobra osobiste analizowane są obecnie formalne i prawne możliwości pociągnięcia autorów Raportu do odpowiedzialności zarówno karnej, jak i cywilnej"
- zagrozili członkom komisji Pytel, Dusza i Nosek. Sęk w tym, że ustawa o komisji ds. rosyjskich wpływów wyraźnie wskazuje, że jej członkowie "nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania funkcji w Komisji".
— Janusz Nosek (@JanuszNosek) December 2, 2023
W rozmowie z Onetem Nosek starał się wytłumaczyć, jak to możliwe, że kierownictwo SKW zgodziło się, by na pokład wojskowego śmigłowca wsiadł płk Władimir Jóźwik w celu podróży do obiektu wojskowego w Braniewie. Spolszczono przy tym dane Rosjanina, by nie wzbudzać podejrzeń - ujawnił Sławomir Cenckiewicz, bazujący na dokumentach. "To jest jedna z najciekawszych spraw — SKW, żeby przerzucić płk. Władimira Juzwika do jednostki wojskowej w Braniewie (spotkanie w Kadynach potem) zrobiła z niego Włodzimierza Jóźwika, w domyśle pracownika SKW ukrywając, że to oficer FSB" - mówił historyk.
Co na to Nosek? - Z Warszawy leciał samolot i kurtuazyjnie na pokład został zabrany z ambasady przedstawiciel FSB, który w imieniu ambasady miał witać delegację rosyjską. O zgodzie na wejście cudzoziemca na teren jednostki wojskowej decyduje SKW. Wobec kogo więc mieliśmy utajniać rzeczywiste dane personalne Juzwika? Wobec samych siebie? To jest absurd - odparł.
- (...) Nie wiem, być może na listę transportową przewozu samolotem wojskowym do Braniewa zostało wpisane tak, jak on używał w potocznej mowie. Tylko tyle. Nie było żadnej próby przerzucenia go na teren jednostki wojskowej w sposób zakamuflowany, ponieważ nie mieliśmy wobec kogo tego kamuflować
- niezbyt przekonująco tłumaczył Nosek.
Zobacz dyskusję o odwołaniu członków komisji ds. rosyjskich wpływów w Telewizji Republika: