Dobrze poinformowani dziennikarze twierdzili, że jednym z pomysłów PiS na kampanijną walkę z Donaldem Tuskiem stała się gra antyniemieckimi nastrojami elektoratu. Czy to prawda? PiS ma i bez tego sporo argumentów, również dotyczących polityki Niemiec i nieuczciwej konkurencji prowadzonej z nami za pomocą instytucji UE i polskiej opozycji.
Minęło kilka tygodni i w rolę głównego wykonawcy tej domniemanej strategii wcielił się nie kto inny, jak szef EPL Manfred Weber, który próbuje decydować, kto posiada w Polsce mandat do rządzenia. Wezwanie go na debatę przez premiera Mateusza Morawieckiego to sprytny pomysł, jednak sądzę, że poza tym zaproszeniem Weberowi należy się bukiet kwiatów od PiS. Chyba nikt lepiej niż Weber nie przypomina, jaką stawkę mają najbliższe wybory.