Do terminowych wyborów parlamentarnych zostały jeszcze dwa lata. Koalicja rządząca jest na równi pochyłej, a może nawet w korkociągu, z którego będzie jej bardzo trudno wyjść. Nastroje są niedobre dla samego premiera i całego rządu, a jedyni, według sondaży, popularni ministrowie, jak Radosław Sikorski, to ludzie, którzy chcą wejść w buty premiera. Porażka goni porażkę, a chwyty PR-owe działają coraz słabiej. Widać też już sporo pęknięć. Działania takich radykałów, jak minister Waldemar Żurek, mogą wyłącznie przyspieszyć upadek. Co gorsza, nie pomagają wewnętrzne konflikty.
Czy to oznacza przyspieszone wybory w tym roku? Słabo w to wierzę. Dlaczego? Bo wielu posłów ma przed sobą jeszcze dwa lata, podobnie z ministrami i urzędnikami innych szczebli. Koryto lepiej skleja niż słynna „kropelka”. Czy nic przez dwa lata się nie zmieni? Wręcz przeciwnie. Głupsi docisną pedał gazu, sądząc, że będą mogli jeszcze odwrócić „zły los”.
To jest już praktycznie niemożliwe. Ten rząd jest nikomu nie potrzebny: ani administracji amerykańskiej, której poprzednia ekipa pomogła go stworzyć, a obecna nienawidzi; ani społeczeństwu, które chętnie wybrałoby inną władzę; i coraz mniej Brukseli, bo będzie zaraz miała utrzymanka na koncie. Otwarta pogarda okazywana Tuskowi przez kanclerza Niemiec nie oznacza, że Berlin zupełnie z niego zrezygnował, ale gdyby był ktoś bardziej rokujący – chętnie weźmie.
Będziemy obserwować proces gnilny, w czasie którego poszczególne instytucje państwowe uniezależnią się od Tuska. Pozostałe będą coraz mniej efektywne. To może przyspieszyć wybory, ale wtedy, kiedy okaże się, że jest mniej do stracenia, a więcej do zyskania. Z rachunku zysku i strat może wynikać, że to raczej przyszły rok. Oczywiście istnieje jeszcze silna dynamika międzynarodowa, na którą ten rząd jest wyjątkowo wrażliwy, ale nawet ona ma swoją inercję.
Przyszłe wybory będą możliwe, gdy jakieś elementy koalicji rządzącej znajdą „nowe otwarcie”, na przykład 20 posłów na listach Prawa i Sprawiedliwości. Nie wiem, czy to realne, ale za rok wszystko może być wykonalne.
Stan finansów państwa jest tragiczny i to też nie zwiększy poparcia społecznego. Średni szczebel Platformy za wszystkie swoje klęski obwinia TV Republikę – z dumą chcę powiedzieć, że jest coś na rzeczy. Ale dzisiaj nawet zniszczenie Republiki niczego już nie zmieni. Narracja społeczna wymknęła się spod kontroli. Republika ma pewnie spory wpływ na to, jak będzie wyglądała przyszła struktura prawicowego establishmentu, ale Tusk sam się już dobije.
Nie zmienia to jednak faktu, że żeby w Polsce nie było już więcej Tusków, musimy utrzymać silne prawicowe media. To naprawdę jeszcze trudniejsze zadanie niż do tej pory. Trzeba walczyć, trzeba wytrwać.
Silna Polska transatlantycka. Jak przekroczyliśmy „wyrok geografii” - czytaj o tym i wielu innych tematach w najnowszym numerze tygodnika #GazetaPolska.
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) September 2, 2025
Czytaj więcej na https://t.co/OnIeddgtlv oraz prenumeruj wygodnie przez Paczkomat InPost na https://t.co/b6hGM1IIxi pic.twitter.com/lW6pHshdDK