Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Afery za ponad milion złotych. Oto, co konkretnie zarzucano Nowakowi w umorzonym "wątku polskim"

Sądowe umorzenie "polskiego wątku" w aferze Sławomira Nowaka, przy akceptacji zmienionego po wyborach prokuratora, wywołało falę oburzenia i pytań o kondycję wymiaru sprawiedliwości pod rządami Koalicji 13 Grudnia. Warto jednak dokładnie przypomnieć, jak poważne i konkretne były zarzuty, które prokuratura sformułowała przed laty, a które teraz uznano za "oczywiście bezzasadne". Nie chodziło o jedną niejasną sprawę, lecz o szereg działań korupcyjnych opiewających na setki tysięcy złotych.

Decyzja sądu o umorzeniu sprawy jeszcze przed jej startem, z powodu rzekomego "oczywistego braku faktycznych podstaw oskarżenia", jest tym bardziej zdumiewająca, gdy przyjrzymy się szczegółom aktu oskarżenia.  

Reklama

Płatna protekcja i posady w państwowych spółkach

Kluczowy i najpoważniejszy zarzut w ramach "wątku polskiego" dotyczył okresu, gdy Sławomir Nowak był jedną z najbardziej wpływowych osób w państwie – pełnił funkcję szefa Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska oraz ministra transportu. Według ustaleń śledczych, Nowak miał w tym czasie przyjmować "korzyści majątkowe w zamian za pomoc w uzyskaniu intratnych stanowisk i kontraktów w państwowych spółkach". 

Prokuratura precyzyjnie określiła kwotę, jaką Nowak miał przyjąć w zamian za swoje wpływy. Jak czytamy w materiałach śledztwa, "w tym wątku postępowania kwota przyjętych łapówek opiewa na nie mniej niż 320 000 zł". 

Setki tysięcy za spotkanie z władzami Gdańska

To jednak nie koniec listy zarzutów. Kolejna sprawa, którą objęto aktem oskarżenia, dotyczyła pośrednictwa i wykorzystywania swoich politycznych koneksji w rodzinnym Gdańsku. Śledczy ustalili, że Nowak w zamian za "korzyść majątkową w wysokości około 760 000 zł miał podjąć się załatwienia sprawy poprzez zorganizowanie spotkania przedstawicieli spółki deweloperskiej z władzami miasta Gdańska".

Oznacza to, że były minister, według prokuratury, za gigantyczną kwotę niemal miliona złotych, miał handlować dostępem do gdańskich urzędników, ułatwiając prywatnej firmie załatwienie jej biznesowych interesów.

Fałszowanie dokumentów

Na tym nie koniec. "Wątek polski" obejmował również zarzuty dotyczące fałszerstw. Były minister został oskarżony o "podżeganie lekarza z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie do wystawienia mu zaświadczeń lekarskich". Dokumenty te miały posłużyć Nowakowi do usprawiedliwienia nieobecności w pracy, gdy kierował już ukraińską agencją drogową Ukrawtodor. 

 

 

Źródło: niezalezna.pl
Reklama