Jednym z efektów wrześniowych rozmów rosyjskiego zbrodniarza wojennego Władimira Putina z dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem była deklaracja wsparcia zbrojeniowego, jakiego Pjongjang miał udzielić Moskwie. Chodziło głównie o pociski artyleryjskie, których rosyjskie zapasy zaczęły kurczyć się w szybkim tempie, a to przekładało się na kolejne niepowodzenia podczas walk na Ukrainie. Dostawy rzeczywiście ruszyły, jednak jak wynika z dostępnych informacji, część otrzymanych od KRLD pocisków okazała się wadliwa, a ich wartość bojowa znikoma.
O sprawie napisał m.in, branżowy ukraiński portal Defense Express. W materiale podkreślono, że rosyjscy żołnierze skarżą się na defekty w pociskach artyleryjskich z Korei Północnej.
Rosyjscy wojskowi poddali badaniom ładunki do północnokoreańskich pocisków kal. 152 mm. Artylerzyści zauważyli bowiem znaczącą różnicę w odległościach lotu pomiędzy poszczególnymi pociskami pochodzącymi z zasobów Pjongjangu. Teoretycznie, taki sam typ pocisku powinien osiągać taki sam pułap i odległość, jednak w przypadku pocisków z KRLD wartości znacząco różniły się. Wynik badania potwierdził, że losowo wybrana amunicja o takich samych oznaczeniach zawierała wewnątrz różne rodzaje prochu, w związku z czym pociski te miały różną masę, a to z kolei przekładało się na osiągi.
Ponadto nie wszystkie pociski zawierają tzw. odmiedniacz – drut ołowiany, który ma za zadanie zmniejszyć pokrywanie się lufy miedzią w wyniku stosowania pocisków z miedzianym paskiem prowadzącym. Niektóre miały też ślady wcześniejszego otwierania hermetycznych osłon.
Nierównomierny rozrzut pocisków oznacza spadek celności ognia, co prowadzi do wzrostu zużycia amunicji na jedno typowe zadanie. Większe zużycie oznacza więcej czasu na jego wykonanie, co w warunkach walki kontrbateryjnej prowadzi do większych strat.