2 listopada w Wirginii odbędą się kolejne wybory na gubernatora. Demokraci boją się, że ich kandydat przegra je z kandydatem popieranym przez Donalda Trumpa. Komentatorzy zwracają uwagę, że taka porażka może mieć bardzo poważne konsekwencje dla amerykańskiej lewicy.
Konstytucja Wirginii zabrania obejmowania stanowiska gubernatora przez więcej niż jedną kadencję z rzędu. Dlatego obecny gubernator Ralph Northam nie może w nich wystartować. Demokraci wystawią zamiast niego Terry’ego McAuliffe’a, który był gubernatorem w latach 2014–2018. Prawybory republikanów wygrał zaś biznesmen Glenn Youngkin, który nie ma żadnego doświadczenia politycznego, ale udało mu się zdobyć poparcie Donalda Trumpa.
Republikanin po raz ostatni został gubernatorem Wirginii w 2009 r. Demokraci boją się jednak, że tym razem znów mogą przegrać. Według najnowszego sondażu CBS/YouGov przewaga ich kandydata wynosi zaledwie 3 proc. – poniżej błędu statystycznego. Wielu komentatorów podkreśla, że Wirginia jest politycznie skomplikowanym stanem, w którym duże miasta są lewicowe, ale prowincja popiera prawicę – i wyścig wygra ten, kto zmobilizuje swój elektorat.
Aby uchronić się przed porażką, demokraci rzucili do tej kampanii wszystkie siły. W czwartek rzecznik prasowa Białego Domu powiedziała, że Biden popiera McAuliffe’a, przez co organizacja pozarządowa CREW oskarżyła ją o złamanie przepisów. W kampanii oficjalnie pomagają mu również pierwsza dama Jill Biden i Stacy Abrams, która przegrała wybory w Georgii, ale stała się po nich niezwykle popularna. W przyszłym tygodniu w jego kampanii weźmie udział także były prezydent Barack Obama.
Komentatorzy podkreślają, że ewentualna porażka w tych wyborach może mieć ogromne znaczenie dla demokratów i samego Bidena. Ich zdaniem, jeżeli Youngkin wygra, to umiarkowani demokraci zaczną obwiniać skrajną lewicę o to, że zablokowała ustawę o infrastrukturze, a skrajna lewica umiarkowanych o to, że przeważył ich brak poparcia dla ustawy o finansowaniu programów socjalnych. Tym samym konflikt, który już teraz paraliżuje partię, stanie się jeszcze ostrzejszy.
Sam McAuliffe, jeden z najbliższych sojuszników Bidena, otwarcie powiedział, że może przegrać przez niskie notowania prezydenta. Zdaniem komentatorów jego porażka może sprawić, że wpływy Bidena na partię znacząco zmaleją – a to zdecydowanie utrudni mu realizację swojego programu. Może również popsuć morale przed kluczowymi wyborami do Kongresu w 2022 r.