Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Skonfiskowali pieniądze i je... zgubili. Chodzi o... miliony! Putin podejrzewa dosłownie każdego

Rosyjski Komitet Śledczy ma poważny problem. Musi znaleźć zaginione pieniądze. Chodzi o miliony rubli, które skonfiskowano podczas głośnego zatrzymania pułkownika MSW Dmitrija Zacharczenki oskarżonego o korupcję. Jak się okazuje pieniądze tuż po ich skonfiskowaniu praktycznie... się rozpłynęły i nigdy nie trafiły do skarbu państwa.

RIA Novosti archive, image #846846 / Andrey Stenin / CC-BY-SA 3.0; https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en

Zacharczenko został zatrzymany we wrześniu 2016 r. Pełnił wówczas obowiązki wicenaczelnika jednego z wydziałów Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Ekonomicznego i Przeciwdziałania Korupcji MSW Rosji. Podczas rewizji w jego samochodzie, gabinecie i należącym do niego mieszkaniu znaleziono milionowe kwoty w dolarach i euro. Pułkownik zapewnił w sądzie - i taka jest linia jego obrony - że nie ma nic wspólnego z tymi pieniędzmi.

Tymczasem rosyjskie media informują, że zaginęła równowartość co najmniej 2 mln dolarów, jednak okazuje się, że chodzi o znacznie większą kwotę. Podczas procedury przekazywania pieniędzy do skarbu państwa nie doliczono się bowiem równowartości około 3 mln euro. O zagarnięcie pieniędzy podejrzewani są niemal wszyscy począwszy od pracowników banku, przez policjantów, aż po samych śledczych.

Na mocy decyzji sądu do oddziału skarbu państwa w Moskwie miało trafić: 374 mln rubli (obecnie - ponad 6 mln dol.), 140 mln dol. i 2 mln euro. Inne instytucje zarządzające majątkiem państwa miały przyjąć złoto, samochody i liczne wartościowe obiekty nieruchomości - mieszkania i miejsca parkingowe w Moskwie.

Jednak podczas liczenia gotówki okazało się, że znaczna jej część... wyparowała. Według „Kommiersanta” chodzi o 120 mln rubli (równowartość około 1,9 mln dol.), które po aresztowaniu pułkownika Zacharczenki znaleziono w mieszkaniu, należącym - według dokumentów - do jego siostry.

Po rewizjach u pułkownika Zacharczenki skonfiskowane pieniądze najpierw trafiły do Głównego Zarządu Śledczego moskiewskiego wydziału Komitetu Śledczego. W gmachu przy ulicy Nowy Arbat przechowywane były w auli, pilnowała ich ochrona.

Po przeliczeniu pieniędzy i sporządzeniu odpowiednich dokumentów gotówka trafiła do specjalnego magazynu. Następnie w 44 opieczętowanych pudłach oddano ją do państwowego banku Sbierbank. Tam, przed przekazaniem środków do skarbu państwa, gotówkę przeliczono ponownie. Liczono przez kilka dni, od 27 kwietnia do 2 maja tego roku. Wówczas właśnie nie doliczono się części skonfiskowanego majątku.

Komitet Śledczy zażądał już od Sbierbanku informacji na temat wszystkich pracowników, którzy liczyli pieniądze oraz o domaga się, aby byli oni obecni na przesłuchaniach. Jak się okazuje, przesłuchani mają być także: uczestniczący w rewizjach funkcjonariusze FSB, policjanci ochraniający przewóz pieniędzy i pracownicy moskiewskiego oddziału Komitetu Śledczego.

 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#bank #korupcja #MSW #Zacharczenko #pieniądze #FSB #Władimir Putin #Kreml #Moskwa #Rosja

redakcja