Szef francuskiego ugrupowania Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella zapowiedział we wtorek, że jego partia zorganizuje w weekend demonstracje w związku z wyrokiem dla Marine Le Pen.
Sąd orzekł wobec niej m.in. pięcioletni zakaz ubiegania się o funkcje publiczne. Co oznacza wykluczenie jej ze startu w najbliższych wyborach prezydenckich we Francji. Prawicowa polityk była zdecydowaną liderką w ostatnich sondażach poparcia.
Uważam, że Francuzi powinni być oburzeni; zorganizujemy w ten weekend demonstracje, rozdawanie ulotek
– powiedział Bardella w telewizji CNews.
Szef RN podważał wyrok sądu i oświadczył, że "neguje on państwo prawa". Zapewnił przy tym, że partia potępia groźby i obelgi kierowane pod adresem sędziów.
Zapewnił także o swojej "absolutnej lojalności" wobec Le Pen, a pytany o możliwość własnej kandydatury w wyborach prezydenckich, oznajmił, że nie widzi siebie w tej roli, póki RN "walczy z niesprawiedliwością" i odwołuje się od wyroku "wszelkimi możliwymi środkami".
"To nie jest decyzja polityczna"
Innego zdania jest francuski prokurator Remy Heitz, jeden z dwóch najwyższych rangą przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości we Francji. Na antenie jednej z telewizji odrzucił krytykę wyroku dla Marine Le Pen jako "decyzję polityczną". - Wyrok jest decyzją sądową - powiedział prokurator.
Wymiar sprawiedliwości to nie polityka i ta decyzja nie jest decyzją polityczną, lecz sądową, wydaną przez trzech niezależnych i bezstronnych sędziów
– powiedział Heitz, prokurator przy Sądzie Kasacyjnym (który jest odpowiednikiem Sądu Najwyższego).
Podkreślił, że werdykt został wydany zgodnie z prawem i przy zastosowaniu prawodawstwa uchwalonego przez parlament. Określił jako "niedopuszczalne" atakowanie sędziów i "groźby", które - jak podkreślił - "mogą być przedmiotem postępowania karnego".
Wyrok przedwyborczy
Sąd w Paryżu w poniedziałek uznał Marine Le Pen, przewodniczącą parlamentarnej frakcji RN, za winną w sprawie fikcyjnego zatrudniania asystentów deputowanych jej ugrupowania w Parlamencie Europejskim. Le Pen otrzymała karę finansową w wysokości 100 tys. euro.
Polityk została również skazana na cztery lata pozbawienia wolności, w tym dwa w zawieszeniu, ale ta część kary nie wchodzi w życie natychmiast. Orzeczenie przez sąd natychmiastowego wykonania kary oznacza, że zakaz obowiązuje nawet w przypadku apelacji, tj. odwołanie się od wyroku nie zawiesiłoby tej kary.
Jednocześnie sąd w Paryżu orzekł także o zakazie udziału liderki francuskiej prawicy i innych oskarżonych w wyborach we Francji i zakazie ubiegania się o stanowiska publiczne przez pięć lat. W minionym tygodniu Rada Konstytucyjna Francji zdecydowała, że ze startu w wyborach w tym kraju może wykluczyć już wyrok w 1. instancji.