Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Po wyroku dla Le Pen światowi przywódcy są w szoku. „Wyrok jest wyłącznie na rękę Rosji”

Francuski sąd zakazał liderce Zjednoczenia Narodowego, Marine Le Pen, ubieganie się o stanowiska publiczne przez najbliższe pięć lat. To pokłosie wydanego wyroku ws. o defraudację. - Wyrok jest wyłącznie na rękę Rosji, która w ten sposób będzie podważać demokratyczne procedury w Europie, dzielić i polaryzować społeczeństwo - powiedział były premier, szef EKR, Mateusz Morawiecki.

Sąd w Paryżu orzekł w poniedziałek karę czterech lat pozbawienia wolności, w tym dwóch w zawieszeniu, dla liderki parlamentarnej frakcji prawicowego "Zjednoczenia Narodowego" Marine Le Pen za defraudację środków publicznych. Orzekł również pięcioletni zakaz ubiegania się o stanowiska publiczne, który będzie egzekwowany natychmiast.

Reklama

Oznacza to, że Le Pen nie będzie mogła startować w wyborach prezydenckich w 2027 roku, chyba że do wyborów prezydenckich sąd wyższej instancji wydałby korzystny dla niej wyrok. Postępowanie w sądach wyższej instancji trwa we Francji od kilku miesięcy do nawet kilku lat.

Morawiecki: To osłabi demokrację we Francji

Pytany o ocenę decyzji sądu w sprawie Le Pen, były premier, szef partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE Mateusz Morawiecki podkreślił, że wyrok jest "wyłącznie na rękę Rosji, która w ten sposób będzie podważać demokratyczne procedury w Europie, dzielić i polaryzować społeczeństwo".

Według niego, Rosja wykorzystuje tą drogą "zarówno przykład z Rumunii, jak i teraz ten z Francji". Jak wytłumaczył, w br. sądy w Rumunii "aresztowały głównego faworyta w wyborach prezydenckich, a wcześniej unieważniły wyniki wyborów, które Calin Georgescu wygrał w I turze".

"Skutek tego wyroku osłabi, a nie wzmocni demokrację we Francji"

- ocenił Morawiecki. Jego zdaniem, jest to "wyraz zemsty części liberalnych francuskich elit", które próbują "wykluczyć (Le Pen) z demokratycznego wyścigu".

W kontekście zakazu kandydowania w wyborach Morawiecki podkreślił, że wyrok jest "próbą odebrania ludziom prawa do wyboru".

Zdaniem polityka PiS, podobne działania podjęto w 2023 r. w Polsce, kiedy "atak na demokratyczny rząd realizowały instytucje unijne oraz organizacje zagraniczne, które finansowały kampanie wspierającą ówczesną opozycję". Stwierdził, że takie kroki podjęto także wobec prezydenta USA Donalda Trumpa. Jak dodał, te działania "zakończyły się bezwarunkowym zwycięstwem" Trumpa.

Trump: To brzmi jak USA

Sam Trump stwierdził, że wyrok i polityczny zakaz dla Marine Le Pen to "bardzo ważna sprawa".

"Wiem o tym wszystko i wiele osób myślało, że nie zostanie skazana za nic. I nie wiem, czy to oznacza skazanie, ale została wykluczona z kandydowania na pięć lat, a jest wiodącą kandydatką. To brzmi jak ten kraj. Brzmi bardzo jak ten kraj"

- dodał prezydent USA.

Wcześniej do sprawy odniosła się rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce, która przypomniała przy tym lutowe przemówienie wiceprezydenta J.D. Vance'a w Monachium "w obronie wolności słowa i sprzeciwie wobec wykluczania ludzi z procesu politycznego".

"Jako Zachód nie możemy tylko mówić o demokratycznych wartościach (...) Wykluczanie ludzi z procesu politycznego jest szczególnie niepokojące z uwagi na agresywną i skorumpowaną kampanię prawną toczoną tu, w Stanach Zjednoczonych, przeciwko prezydentowi Trumpowi"

- oznajmiła rzeczniczka. "Popieramy prawa wszystkich do wygłaszania swoich poglądów na forum publicznym, czy się z nimi zgadzamy, czy nie" - dodała.

Meloni: Nikt, kto ma w sercu demokrację, nie może się cieszyć

Premier Włoch Giorgia Meloni powiedziała włoskiej gazecie "Il Messaggero":

"Nie znam meritum zarzutów wobec Marine Le Pen ani powodów tak poważnej decyzji, ale myślę, że nikt, kto ma w sercu demokrację nie może cieszyć się z wyroku, który uderza w liderkę wielkiej partii i odbiera reprezentację milionom obywateli".

"Il Messaggero" cytuje także komentarz ministra do spraw europejskich Tommaso Fotiego: "Zakaz kandydowania przez pięć lat to sposób taki, jak każdy inny, by pozbyć się przeciwników politycznych. Ja zawsze uważałem, że przeciwników politycznych pokonuje się przy urnach wyborczych i nie wyklucza jeszcze przed ich głosowaniem".

Współprzewodniczący Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim Nicola Procaccini ocenił, że wyrok to "następna straszna porażka państwa prawa w kluczowym kraju UE".

Źródło: niezalezna.pl, PAP
Reklama