To już drugi weekend protestów przeciw rosnącym cenom paliw we Francji. Przed tygodniem zorganizowano je w ponad 2000 miejsc, z udziałem 280 tysięcy osób. Jak podało ministerstwo spraw wewnętrznych, w protestach śmierć poniosły dwie osoby, a ponad 600 doznało obrażeń. Dzisiaj policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby na Polach Elizejskich rozpędzić uczestników demonstracji tzw. ruchu "żółtych kamizelek". Demonstranci żądają dymisji prezydenta, a Emmanuel Macron stwierdził, że zamieszki... to hańba.
W innych dzielnicach Paryża i w innych francuskich miastach protest przebiegał bez poważniejszych incydentów.
Francuski minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner poinformował, że w samym Paryżu zgromadziło się ok. 8 tysięcy uczestników protestu, w tym na Polach Elizejskich do 5 tys.
Dobranoc. pic.twitter.com/BocKHzQy4C
— Radosław Poszwiński ?? (@bogdan607) 24 listopada 2018
Według MSW w sumie demonstrowało w całym kraju ok. 106 tys. ludzi. Zatrzymano ponad 130 osób, w tym ponad 40 w stolicy.
Les CRS ont aussi chargé depuis le côté #GiletsJaunes pic.twitter.com/OMwTsVyumh
— Thibaut Déléaz (@tibodeleaz) 24 listopada 2018
Do zamieszek na Polach Elizejskich doszło, gdy kilka tysięcy protestujących - wznoszących hasła "Macron, rezygnacja" i "Macron - złodziej" - próbowało przedostać się w okolice Pałacu Elizejskiego - siedziby prezydenta Emmanuela Macrona, a także w pobliże innych instytucji państwowych.
Les #Giletsjaunes ont donc dévié vers la seule rue non bouchée (rue washington) pic.twitter.com/GQZCTZiEeb
— Thibaut Déléaz (@tibodeleaz) 24 listopada 2018
Według paryskiej prefektury użycie gazu łzawiącego i armatek wodnych było spowodowane atakami na funkcjonariuszy. Według naocznych świadków, na których powołują się agencje, wczesnym popołudniem sytuacja we francuskiej stolicy już się uspokoiła.
Że co ?
— Brat Wodza ?? ? (@BratWodza) 24 listopada 2018
Że #Paris w ogniu ?
Oj tam oj tam ...
... najważniejsze że tych faszystowskich rac nie odpalali pic.twitter.com/TwBD3K9Uiw
A Macron jest.. oburzony.
Hańba tym, którzy atakowali siły bezpieczeństwa, hańba tym, którzy użyli przemocy wobec innych obywateli i dziennikarzy
- napisał na Twitterze, podkreślając, że na takie akty przemocy nie ma we Francji miejsca.
Tak się bawi , tak się bawi wolny świat! #demokracja #Francja #Paryż#France #Paris pic.twitter.com/sgqrCanK2Z
— Prezes ?? ? (@marekmulti) 24 listopada 2018
Champs-Elysées - 13H26#24Novembre #GiletsJaunes pic.twitter.com/54hpgsHMwZ
— Remy Buisine (@RemyBuisine) 24 listopada 2018
Był to drugi weekend protestów przeciw rosnącym cenom paliw. Przed tygodniem zorganizowano je w ponad 2000 miejscach, a wzięło w nich udział 280 tysięcy osób. Jak podało ministerstwo spraw wewnętrznych, w protestach śmierć poniosły dwie osoby, a ponad 600 doznało obrażenia.
Przyczyną niezadowolenia "żółtych kamizelek" - nazywanych tak z powodu odblaskowych strojów, które są obowiązkowym wyposażeniem francuskich samochodów - jest zapowiedziana przez administrację prezydenta Macrona kolejna podwyżka akcyzy na paliwa, w tym zwłaszcza na olej napędowy.
Jak informuje AFP, w ciągu ostatnich 12 miesięcy jego cena we Francji wzrosła o 23 proc., do ok. 1,51 euro za litr, co jest najwyższym poziomem od początku XXI wieku. Po części przyczyną tego wzrostu jest podniesienie podatków - w tym roku zwiększyły się one o 3,9 eurocentów za litr benzyny i 7,6 eurocentów za litr paliwa typu diesel, a od 1 stycznia mają zostać podniesione odpowiednio o 2,9 oraz 6,5 eurocentów za litr.