W Paryżu trwa protest "żółtych kamizelek". Na Polach Elizejskich i pozostałych miejscach stolicy Francji (a także innych miast) zebrały się dziesiątki tysięcy osób, które domagają się dymisji prezydenta Francji. Obecnie demonstracja zamieniła się w rozruchy i rozlała na ulicach całego Paryża. Iskrą, która wznieciła protesty była podwyżka cen paliw, ale nasz rozmówca - Andrzej Woda, przewodniczący paryskiego Klubu Gazety Polskiej, wskazuje na głębsze przyczyny niezadowolenia Francuzów, wymieniając m.in. problemy związane z migracją.
Zdaniem Andrzeja Wody ruch "żółtych kamizelek" jest zjawiskiem, którego Macron się nie spodziewał.
To jest nie tylko kwestia cen paliw, również i inne czynniki zaczynają odgrywać rolę w tych protestach.
Myślę, że to będzie narastać i jeszcze nie jedno zobaczymy
- powiedział portalowi niezalezna.pl komentując zajścia w Paryżu.
Ludzie mają dość i z pewnością będą następne manifestacje. Szczególnie dla ludzi z warstw mniej zarabiających, mieszkających poza Paryżem, poza dużymi miastami, obecna sytuacja jest nie do zaakceptowania
- dodał.
Zdaniem przewodniczącego KGP w Paryżu, niezadowolenie z tego, co się dzieje jest głębsze i protesty będą się nasilać. Przyznał jednocześnie, że podwyżka cen paliw, to jest zaledwie „kropla, która przelała czarę goryczy”.
Niezadowolenie z tego, co Macron robi jest bardzo duże. Obecnie francuski prezydent może jedynie pomarzyć o poparciu jakie ma skrajne ugrupowanie Marine Le Pen
- ocenił nasz rozmówca.
Andrzej Woda podkreślił, że protesty pokazują kumulacje fatalnych nastrojów we francuskim społeczeństwie. Jako jedną z przyczyn niezadowolenia wskazał problemy związane z imigracją.
Osoby przyjeżdżające do Francji mają większe świadczenia, niż ktoś, kto przepracował 20 lat w administracji publicznej. Oni mają wszystko, mieszkania, zasiłki i to ludzi boli
- powiedział.
Macron już się oderwał od rzeczywistości, ale wkrótce będzie musiał się z nią zmierzyć. Niezadowolenie rośnie i można się spodziewać eskalacji protestów. To nie jest tylko kwestia paliwa. Ludzie we Francji, ale także w Niemczech zaczynają przeglądać na oczy
- zakończył szef KGP w Paryżu.
ZOBACZ PROTEST W PARYŻU NA ŻYWO