Dyplomaci z Polski, krajów UE, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii upamiętnili w poniedziałek ofiary represji na mińskim uroczysku Kuropaty. W masowych grobach spoczywają tam ofiary zbrodni z czasów stalinowskich. Na cmentarzu obecni byli dziennikarze białoruskich mediów państwowych, którzy próbowali zakłócić uroczystość złożenia kwiatów i w prowokacyjny sposób atakowali delegację.
Kuropaty, uroczysko na obrzeżach Mińska, jest symbolem zbrodni komunistycznych na białoruskiej inteligencji. To właśnie tam Sowieci w latach 1937–1941 rozstrzelali według różnych szacunków od 100 tys. do 250 tys. osób. W Kuropatach zabijani byli również Polacy – ofiary operacji polskiej NKWD oraz Zbrodni Katyńskiej.
W poniedziałek Kuropaty odwiedzili dyplomaci z Polski, stałego przedstawicielstwa UE na Białorusi, poszczególnych krajów unijnych, a także z Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Co roku w przededniu Dziadów, czyli białoruskich Zaduszek, przedstawiciele zachodnich placówek oddają hołd ofiarom stalinowskich represji.
Portal Nasza Niwa poinformował, że na cmentarzu na zachodnią delegację czekała grupa dziennikarzy białoruskich mediów państwowych, którzy próbowali zakłócić uroczystość złożenia kwiatów.
Łukaszyści w znany sobie sposób przedstawili również dzisiejsze wydarzenia.
Wypełniając brudne rozkazy (...) z ponurymi twarzami i marnymi bukietami, przedstawiciele obcych państw w dalszym ciągu bezczelnie wykorzystują swój status. Akcja polityczna, bez względu na wszystko. Większość z nich nawet nie rozumiała, po co tam była [na cmentarzu w Kuropatach – przyp. red.]. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy panuje kompletna cisza i spuszczone oczy.
Dyplomaci w większości milczeli i nie reagowali na prowokacyjne zaczepki propagandystów. Część stanowczo odpowiedziała, że nie chce z nimi rozmawiać. "Chyba masz język, możesz odpowiedzieć?" – atakowali łukaszyści. "Przedstaw się! Po co tutaj jesteś? Wymień choć jedną z ofiar stalinowskiego terroru!" – nie odpuszczali białoruscy "dziennikarze".