Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Były oficer SBU: „Gonzalez może wrócić do szpiegowania po zmianie wyglądu”

Osoba, która „wpadła” na działalności szpiegowskiej, wraca do swojego kraju i kontynuuje służbę na niczym niewyróżniających się stanowiskach w centralnym aparacie wywiadowczym lub na stanowiskach wykładowczych. (…) Choć nie wykluczam, że Pablo González po pewnym czasie, po znacznej zmianie wyglądu (m.in. po zgoleniu brody lub zmianie fryzury), będzie mógł uzyskać nowy paszport i wrócić do aktywnej działalności szpiegowskiej w dowolnym miejscu. Na przykład pod przykrywką obywatela Chile – mówi portalowi Niezalezna.pl Iwan Stupak, ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego, były oficer Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).

Pablo Gonzalez/Paweł Rubcow
Pablo Gonzalez/Paweł Rubcow
Pablo Gonzalez - X.com

WERSJA UKRAIŃSKA [TUTAJ] / Українська версія

Według ostatnich doniesień hiszpańskiej gazety „El Mundo”, rosyjski szpieg Pablo González, znany także jako Paweł Rubcow, śledził za życia lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego (zmarłego w lutym br. w kolonii karnej) i przygotował raport na temat klinik w Barcelonie i Lozannie, w których Nawalny był leczony. Rosyjski szpieg działał pod przykrywką zachodniego dziennikarza w Polsce i został aresztowany przez polskie służby po rosyjskim ataku na szeroką skalę na Ukrainę w 2022 r. Postawiono mu zarzut szpiegostwa. 1 sierpnia 2024 r. powrócił do Rosji wskutek wymiany więźniów między Moskwą a Zachodem.

Niezalezna.pl zapytał o tę sprawę szpiegowską ukraińskiego eksperta ds. bezpieczeństwa narodowego, byłe oficera Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Iwana Stupaka.

Pana zdaniem – dlaczego szpiegowi o podwójnym rosyjsko-hiszpańskim obywatelstwie, działającemu pod przykrywką dziennikarza, udało się zinfiltrować dziennikarskie środowisko w Europie i dotrzeć do informacji, które naprawdę mogły zaszkodzić wówczas czołowemu rosyjskiemu opozycjoniście?

Fenomen Gonzáleza polega na tym, że jest etnicznym Hiszpanem, który jako dziecko wrócił z rodzicami z Rosji do Hiszpanii. Mówi biegle po hiszpańsku, ma hiszpańskie papiery i wygląda bardziej na Hiszpana niż na Rosjanina. Dlatego do pewnego momentu nikt nie miał wątpliwości, że ma do czynienia z prawdziwym Hiszpanem.

Pracował jako dziennikarz, co od dawna jest najwygodniejszym sposobem na przykrywkę dla działalności szpiegowskiej. Dziennikarze z reguły mają szeroki krąg znajomych, kontakty w różnych dziedzinach, często podróżują po kraju, w którym są akredytowani lub kilku krajach.

Naturalnie mają szeroki wachlarz zainteresowań. Dlatego do pewnego czasu działalność Gonzáleza nie budziła pytań ze strony agencji kontrwywiadu tych krajów, do których przyjeżdżał jako dziennikarz, nawet biorąc pod uwagę fakt, że przez pewien czas mieszkał w Rosji i często tam bywał. Dopiero na pewnym etapie okazało się, że mężczyzna już dawno zaczął współpracować z rosyjskimi służbami specjalnymi.

Z kolejnych informacji „El Mundo” wynika, że rzekomy dziennikarz Pablo González szpiegował NATO, ukraińską armię i elektrociepłownię Siekierki w Warszawie, największej w Polsce i jednej z największych w Europie. Pod pretekstem napisania pracy magisterskiej i współpracy z baskijską gazetą „Gara” przedostał się w 2016 r. do bazy szkoleniowej we Lwowie. Co mogło sprzyjać takiej osobie podczas pobytu na Ukrainie? Czy są to typowe obiekty – bazy wojskowe, elektrownia itd., które interesują rosyjski wywiad?

W przeddzień zakrojonej na szeroką skalę inwazji Rosji na Ukrainę González kilkakrotnie odwiedził Ukrainę jako dziennikarz. W szczególności odwiedził Piwdenmasz [największe ukraińskie przedsiębiorstwo przemysłu rakietowo-kosmicznego z siedzibą w Dnieprze, na środkowo-wschodniej Ukrainie] i linię demarkacyjną. Mógł także obserwować przemieszczanie się ukraińskiego sprzętu wojskowego. Jednym słowem, z pozycji dziennikarza miał okazję zobaczyć trochę więcej, niż prawdopodobnie powinien był zobaczyć. Na szczęście nie miał on styczności z żadnymi zbyt drażliwymi i istotnymi z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa informacjami.

Nie miał zatem szczególnego wpływu ani stwarzał szczególnego zagrożenia [dla Ukrainy]. Ale śledzenie Nawalnego z pozycji dziennikarza to idealna opcja. Bo nikt nie będzie doczekiwał się: czemu się interesujesz? Bo zawsze można odpowiedzieć: mam zadanie redakcyjne, robię je, zbieram informacje do artykułu. Z reguły taka praca dziennikarza nie budzi podejrzeń.

Myślę, że wykorzystano go jako agenta wpływu. Poprzez swoje artykuły miał okazję przekazać określone stanowisko szerokiemu gronu odbiorców.

Jak Pan ocenia – czy oddanie Pablo Gonzáleza Rosji kończy sprawę jego szpiegowania na rzecz GRU w Europie? Czy taki ktoś nadal może wpływać na bezpieczeństwo w regionie?

Generalnie praktyka jest następująca: osoba, która „wpadła” na działalności szpiegowskiej, wraca do swojego kraju i kontynuuje służbę na niczym nie wyróżniających się stanowiskach w centralnym aparacie wywiadowczym lub na stanowiskach wykładowczych. Jeśli mówimy konkretnie o Rosji, ujawnieni szpiedzy z reguły byli zapraszani do nauczania specjalnych dyscyplin we wyspecjalizowanych, zamkniętych instytucjach edukacyjnych, takich jak Akademia Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej.

Choć nie wykluczam, że po pewnym czasie, po znacznej zmianie wyglądu (m.in. po zapuszczeniu/zgoleniu brody lub zmianie fryzury), będzie mógł uzyskać nowy paszport i wrócić do aktywnej działalności szpiegowskiej w dowolnym miejscu. Na przykład pod przykrywką obywatela Chile.

Rozmawiał - Wołodymyr Buha

Tłumaczenie i redakcja - Olga Alehno

 



Źródło: Niezalezna.pl

#Paweł Rubcow #Rosja

Wołodymyr Buha,Olga Alehno