Oksana Poczobut, żona bezprawnie skazanego przez białoruski reżim Andrzeja Poczobuta, działacza Związku Polaków na Białorusi (ZPB), poinformowała na Facebooku, że jej mąż trafił do kolonii karnej w Nowopołocku, gdzie będzie odbywał wyrok 8 lat pozbawienia wolności. – Uważam, że w dzisiejszych czasach, gdzie sytuacja w wielu aspektach, głównie politycznych, jest bardzo dynamiczna, wyjazd do kolonii karnej nie powinien być postrzegany jako podróż w jedną stronę. Szansa na uwolnienie Andrzeja Poczobuta cały czas jest. Wszystko zależy od Łukaszenki i jego decyzji, a także od tego, co przez nią będzie chciał wywalczyć – komentuje w rozmowie z portalem Niezależna.pl Aleś Zarembiuk, szef Fundacji Białoruski Dom.
Andrzej Poczobut, pochodzący z Grodna dziennikarz i aktywista zdelegalizowanego Związku Polaków na Białorusi (ZPB), od marca 2021 r. przebywa za kratami. Zdaniem reżimu, działacz miał m.in. „wzywać do działań na szkodę Białorusi” za pośrednictwem publikacji w mediach i Internecie, a także popełnić „celowe działania, mające na celu wzniecanie wrogości i nienawiści na tle narodowościowym, religijnym i społecznym”.
Wyrok sądu pierwszej instancji zapadł 8 lutego br. Andrzeja Poczobuta skazano wówczas na osiem lat więzienia. Pod koniec maja białoruski Sąd Najwyższy utrzymał w mocy ten wyrok.
Oksana Poczobut, żona polskiego działacza, poinformowała w mediach społecznościowych, że jej mąż trafił już do kolonii karnej w Nowopołocku, ok. 500 km. od Grodna, gdzie będzie odbywał wyrok 8 lat pozbawienia wolności.
Andrzej Poczobut wyjechał odbywać karę do Nowopołocka. Poinformowali mnie o tym w liście z Witebska, gdzie zatrzymał się podczas etapu w drodze do kolonii nowopołockiej.
– napisała Oksana Poczobut.
W rozmowie z portalem Niezależna.pl Aleś Zarembiuk, szef Fundacji Białoruski Dom, zwraca uwagę, że przeniesienie z tzw. izolatora śledczego, czyli z aresztu, do kolonii karnej, jest zwyczajowym procesem w łukaszenkowskiej machinie.
Warto jednak zaznaczyć, że warunki w aresztach są dużo bardziej nieludzkie niż w koloniach karnych.
Uważam, że w dzisiejszych czasach, gdzie sytuacja w wielu aspektach, głównie politycznych, jest bardzo dynamiczna, wyjazd do kolonii karnej nie powinien być tak postrzegany. Sytuacja jest na tyle nieprzewidywalna, że nie wiemy, co się stanie jutro, pojutrze. Może być tak, że zmieni się sytuacja w regionie lub priorytety geopolityczne, chociaż mało kto może teraz w taki scenariusz wierzyć, patrząc np. na sprawę rozmieszczenia rosyjskiego atomu na Białorusi.
Do tego nie wiadomo, jak potoczą się dalsze relacje Łukaszenki z Putinem. Może być też tak, że Łukaszenka będzie chciał nieco odkręcić przysłowiową śrubę po zaplanowanych na przyszły rok wyborach parlamentarnych i do organów administracji lokalnej, żeby zrobić grunt do rozmów z Zachodem i ewentualnego zmniejszenia sankcji. W zamian może wypuścić wszystkich więźniów politycznych albo tych znaczących. A Andrzej Poczobut z całą pewnością zalicza się do tej drugiej grupy.
Szansa na uwolnienie Andrzeja Poczobuta cały czas jest. Wszystko zależy od Łukaszenki i jego decyzji. W rękach białoruskiego dyktatora każdy więzień polityczny jest kartą przetargową. Tak samo jest tutaj. Wszystko zależy od od tego, co przez nią będzie chciał wywalczyć.