Oglądanie meczu rewanżowego siatkarzy ZAKSY w półfinale Ligi Mistrzów kosztowało Waldemara Wspaniałego dużo nerwów. "Chłopcy pokazali klasę. To był wielki mecz" - powiedział były trener klubu z Kędzierzyna-Koźla, a obecnie członek zarządu. Polska drużyny ograła rosyjski Zenit Kazań i w finale prestiżowych rozgrywek zmierzy się z włoskim Itasem Trentino.
Wspaniały uchodzi raczej za spokojnego człowieka, ale przyznał, że nie był w stanie z pełnym opanowaniem śledzić środowej rywalizacji. Tydzień temu siatkarze z Kędzierzyna-Koźla pokonali na wyjeździe Zenit Kazań 3:2. Teraz u siebie przegrali 2:3, nie wykorzystując łącznie siedmiu meczboli. Decydującego tzw. złotego seta rozstrzygnęli już jednak na swoją korzyść, wygrywając 15:13.
Na spokojnie tego meczu nie dało się oglądać. Wysłałem SMS do Sebastiana Świderskiego, żeby szanowali zdrowie dziadka, bo jeśli następne mecze będą równie nerwowe i pełne emocji, to mogą być kłopoty ze zdrowiem. To było niesamowite spotkanie. Nie wiem, czy nie najlepsze w tym sezonie. Pierwszy set był jednostronnym widowiskiem, ale całość skończyła się happy endem. Szacunek i gratulacje dla chłopaków. Mogli co prawda zakończyć to wcześniej, bo mieli piłki meczowe w górze zarówno w czwartym, jak i w piątym secie. Ale mimo że nie wykorzystali tych szans, to nie poddali się i nie spuścili głów, tylko walczyli do końca w tym wielkim meczu
- podsumował były szkoleniowiec zespołu z województwa opolskiego. Wspaniały dodał, że najbardziej stresował się pod koniec czwartej partii.
Chłopcy mieli wówczas kilka meczboli w górze. W tym dwa Łukasz Kaczmarek, z czego jeden na pojedynczym bloku, który powinien skończyć. Wtedy się zastanawiałem, czy to nie będzie miało wpływu na dalszy przebieg tego spotkania. W piątym secie im się nie udało, ale w złotym już na szczęście tak.
W pojedynku rozgrywanym w Kazaniu to kędzierzynianie musieli odrabiać straty (przegrywali 0:2 w setach) i bronić piłek meczowych. Tydzień później role się nieco odwróciły.
Tym razem rzeczywiście przez większość czasu to rosyjski zespół musiał gonić, a mając takich zawodników jak Earvin N'Gapeth i Maksim Michajłow dopadali nas. Kędzierzynianie pokazali klasę. Chłopcy nie pękali pomimo tego, że również robili błędy. Nie przestraszyli się doświadczonych rywali, wśród których było paru wybitnych zawodników. To naprawdę trzeba uszanować. Tym bardziej, że to są w większości młodzi zawodnicy, którzy dopiero zaczynają tak naprawdę wielką karierę
- ocenił były trener reprezentacji Polski.
Pochwalił cały zespół ZAKSY, ale też przyznał, że jeden gracz zasłużył na dodatkową pochwałę.
Wiadomo, że w siatkówce jeden zawodnik sam nie wygra meczu. Ale wielkim odkryciem sezonu na pewno jest Kamil Semeniuk, który zrobił niesamowity postęp. Ale jak mówiłem, każdy wykonał swoją robotę na 100, a może nawet 200 procent.
Finałowym rywalem ZAKSY będą siatkarze włoskiego Itas Trentino. Zespół z Trydentu w rewanżowym meczu półfinału z drużyną Sir Sicoma Monini Perugia co prawda przegrał 2:3, ale w pierwszym spotkaniu zwyciężył 3:0. Finał Ligi Mistrzów odbędzie się 1 maja w Weronie.