- Oczywiście bardzo jasno określiłem się, że jestem za obroną dzieci nienarodzonych - oczywiście tak. Określiłem się również za tym, że stanę, jeśli trzeba bronić atakowanych świątyń. (...) Mój rywal krzycząc do kamery nazywał mnie pisowską ku... To jest już atak polityczny - powiedział dziś w programie „W Punkt” na antenie Telewizji Republika Marcin Najman. Zawodnik mówił też o kulisach bulwersującej walki z Kasjuszem Życińskim.
W ubiegłą sobotę odbyła się 8. edycja gali Fame MMA, której założeniem było zestawienie w ringu celebrytów, influencerów czy „gwiazd Internetu”. W ostatniej odsłonie gali naprzeciw siebie stanęli Kasjusz Życiński oraz Marcin Najman.
Najman złamał jednak zasady wedle których miała być prowadzona walka, za co Federacja Fame MMA postanowiła go surowo ukarać. Zawodnik ma zostać dożywotnio zdyskwalifikowany i zapowiedziano również, że nie wypłacone zostanie jego honorarium.
Po zakończeniu walki Kasjusz Życiński w rynsztokowy sposób komentował to co się stało, nawiązując do głoszonych przez Marcina Najmana poglądów.
„Niech wy****dala Jasnej Góry bronić”, „kobiety powinny mieć prawo do własnego ciała i płodu”, „je**ć tę pisowską ku**ę”
- bluzgał po walce w transmisji „na żywo” Życiński.
Marcin Najman po walce także zabrał głos ws. jej przebiegu i wskazał przyczynę swojego zachowania.
- Gdy walczy się ze świnią , która próbuje ci rozbić rodzinę i która jako jedyna nie chce walczyć w MMA pomimo iż walczy w Fame MMA. To może się człowiek zagotować
- napisał zawodnik na Twitterze.
Gdy walczy się ze Świnią , która próbuje ci rozbić rodzine i która jako jedyna nie chce walczyć w mma pomimo iż walczy w Fame Mma. To może się człowiek zagotować.
— Marcin Najman (@MarcinNajman) November 22, 2020
Goszczący dziś u Piotra Lisiewicza w programie „W Punkt” na antenie telewizji Republika Marcin Najman wyjaśnił szczegółowo o co mu chodziło.
Przyznał, że złamał reguły, jednak - jak podkreślił - "reguły w stosunku do mnie przed walką zostały złamane w sposób łajdacki i to kilkukrotnie". - Ja tylko odpowiedziałem na złamanie reguł życiowych, których się nie łamie - powiedział.
- Nigdy nie spotkałem się z takim szambem wybijającym na konferencjach prasowych. (...) On zarzucił mi, mówiąc już wprost, że po gali Fame MMA spędziłem noc w hotelu z Moniką Godlewską. Mówił, że był świadkiem tego. (...) Ja jestem człowiekiem, który ma 41 lat, który ma żonę, który ma 8-letnie dziecko i tego typu oskarżenia w stosunku do mnie są atakiem na moją rodzinę. Tym bardziej, że to wszystko od początku do końca jest kłamstwem
- tłumaczył Najman.
Jak zaznaczył, Kasjusza Życińskiego "czeka pozew cywilny o odszkodowanie". - Ja już dzisiaj zapowiedziałem, że te pieniądze podzielę między Marka Piotrowskiego, a Tomasza Golloba, bo to są wielcy sportowcy, którzy wracają do zdrowia po urazach - zadeklarował.
Pytany dlaczego złamał zasady walki, Najman tłumaczył, że miał dużą chęć "dojechania" Życińskiego i postanowił to zrobić "dla siebie w najszybszy i najwygodniejszy sposób".
Nawiązując do bluzgów wykrzyczanych po walce przez swojego rywala, Najman wyraził zdziwienie, że Federacja Fame MMA do chwili obecnej nie odcięła się od nich. - Mój rywal krzycząc do kamery nazywał mnie pisowską ku... To jest już atak polityczny - ocenił.
Podkreślił, że nigdy nie określał publicznie swoich preferencji politycznych, mimo, że wielokrotnie był gościem TVP.Info. - Oczywiście bardzo jasno określiłem się, że jestem za obroną dzieci nienarodzonych - oczywiście tak. Określiłem się również za tym, że stanę, jeśli trzeba bronić atakowanych świątyń - wyjaśniał Najman.
Jak dodał, nie wolno zapominać, że "to kościół i to Krzyż zawsze pozwalał nam jednoczyć się w naszym państwie, kiedy to państwo było pod zaborami, gdy mieliśmy czasy komuny, gdy potrzeba było odniesienia do tych największych, najczystszych wartości".
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "W PUNKT" Z MARCINEM NAJMANEM