Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odniósł się dziś do decyzji Prokuratury z 2017 r. o wycofaniu sprawy Daniela Obajtka z sądu. - Była pochodną wcześniejszych decyzji sądów i Prokuratury - powiedział na antenie Radia Plus prokurator generalny.
W środowej audycji w radio Plus Zbigniew Ziobro zapytany o to, czy prokuratura jeszcze raz powinna się przyjrzeć sprawie Daniela Obajtka, przypomniał, że trafiła ona do sądu w 2013 r. Dodał, że gdy prokuratura zatrzymała obecnego szefa PKN Orlen, sąd stwierdził, że nie ma żadnych podstaw do tego i nakazał zwolnić Daniela Obajtka. Zauważył, że wówczas rządziła koalicja PO - PSL, a on nie miał żadnego wpływu na pracę sądu i prokuratury.
Ziobro dodał, że "można powiedzieć, że sąd zdyskredytował materiał dowodowy". Przypomniał, że "na kolejnych etapach ówczesny prokurator generalny zgłosił kasację do SN, co było po myśli argumentów podnoszonych przez obrońców pana Obajtka".
"SN przychylił się do tego zaskarżenia i uwzględnił je, co było z też z korzyścią dla pana Obajtka"
- dodał.
Zaznaczył, że decyzja prokuratury z 2017 r. była pochodną tych wcześniejszych decyzji, o których wcześniej mówił, i była związana z tym, że "część współoskarżonych - bo jedynymi obciążającymi pana Obajtka osoby były wcześniej karane - i oni w zasadniczej części, większość z nich (...) wycofali się całkowicie, zaprzeczyli swoim relacjom wskazując, że były to pomówienia tym bardziej prokurator w takim przypadku nie miał innego wyjścia".
- Ale tą sprawę badał później niezawisły sad który stwierdził, że decyzje prokuratury z 2017 r. była zasadna, rzetelna i bardzo dobrze uzasadniona
- podkreślił Ziobro.
Niemal cztery tygodnie temu ukazała się pierwsza publikacja „Gazety Wyborczej” na temat Daniela Obajtka. Gazeta napisała, że w czasach, gdy Obajtek był wójtem Pcimia, chciał „wykończyć” firmę swojego wuja. - Kierował z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką, choć jako samorządowiec nie mógł tego robić. Potem skłamał w tej sprawie przed sądem - podała „GW”. Wg dziennika, dowodem na to są nagrania rozmów Obajtka, którymi dysponuje. W kolejnych publikacjach, „Wyborcza” zarzucała Obajtkowi m.in. oszustwo przy sprzedaży granulatu do produkcji rur PCV, łapówkarstwo, a nawet związki ze zorganizowaną przestępczością. Gazeta nie przedstawiła żadnych wiarygodnych dowodów, a jak wskazuje Obajtek, swoje informacje oparła m.in. na „konfabulacjach gangstera”, które stoją w sprzeczności z ustaleniami prokuratury i sądów. Według „GW’ prezes PKN Orlen miał też w 2018 r. (po objęciu funkcji w spółce) kupić „po zaniżonej cenie” 197-metrowy apartament na warszawskim luksusowym osiedlu.
Daniel Obajtek wezwał „Gazetę Wyborczą” do zaniechania publikacji materiałów „naruszających jego dobra osobiste” i „usunięcia wszystkich materiałów, które zawierają nieprawdę”, a także zamieszczenie przeprosin i wpłaty na cel społeczny. Pełnomocnik Daniela Obajtka, mecenas Maciej Zaborowski, przed tygodniem złożył w CBA wniosek o ponowną kontrolę oświadczeń majątkowych prezesa PKN Orlen.