- Interesuje mnie to, żeby na lewo od PO była jedna lista. Nie wierzę w pomysł zbierania na jednej liście wszystkich, którzy mają sprzeczne ze sobą poglądy, bo to jest niepraktyczne - mówił w programie Michała Rachonia #Jedziemy szef partii Razem Adrian Zandberg. Jak zaznaczył, "lewicowa lista jest jednocześnie prospołeczna i postępowa", on sam jest "zwolennikiem złagodzenia ustawy antyaborcyjnej", zaś "panowie z PSL są za zaostrzeniem ustawy". Tego natomiast nie da się pogodzić.
Szef partii Razem Adrian Zandberg na Twitterze napisał:
Do wyborów zostały trzy miesiące. Nie ma już czasu na niezdecydowanie i dziwaczne tańce godowe. Każdy kolejny tydzień kręcenia się w miejscu służy tylko rządzącym. Kto buduje lewicę, a kto pakuje się na talerz Grzegorza Schetyny? Czas na decyzje.
Do wyborów zostały trzy miesiące. Nie ma już czasu na niezdecydowanie i dziwaczne tańce godowe. Każdy kolejny tydzień kręcenia się w miejscu służy tylko rządzącym. Kto buduje lewicę, a kto pakuje się na talerz Grzegorza Schetyny? Czas na decyzje.https://t.co/srPXLe944Q
— Adrian Zandberg (@ZandbergRAZEM) 6 lipca 2019
O ten wpis, a dokładniej o to, kto się "pakuje" na talerz Grzegorza Schetyny, zapytał polityka partii Razem Michał Rachoń w programie #Jedziemy.
Muszą odpowiedzieć ci, którzy podejmują decyzje. Mnie interesuje to, żeby na lewo od PO była jedna lista. Nie wierzę w pomysł zbierania na jednej liście wszystkich, którzy mają sprzeczne ze sobą poglądy, bo to jest niepraktyczne
- stwierdził Zandberg zaznaczając, że "sprawa jest prosta".
Wyborców Zandberga, czy Biedronia nie namówi się na głosowanie na Romana Giertycha. Tak, jak wyborców, którzy mają poglądy takie jak prezydent Sopotu, czy jak pan Sonik, nie namówi się do głosowania na kogoś, kto ma takie poglądy, jak Joanna Senyszyn
- powiedział.
Mnie interesuje to, żeby była lewicowa lista. Lewicowa lista jest jednocześnie prospołeczna i postępowa. Jestem zwolennikiem złagodzenia ustawy antyaborcyjnej. Panowie z PSL są przeciwnikami tego, są za zaostrzeniem ustawy. Jestem zwolennikiem tego, żebyśmy mieli publiczną ochronę zdrowia, która jest finansowana z budżetu i która w równy sposób traktuje ludzi we wszystkich województwach
- mówił przypominając pomysł prezydenta Sopotu, który chciałby "rozczłonkować system ochrony zdrowia tak, żeby pieniądze były zbierane i wydawane na poziomie samorządów".
To oznacza, że w bogatych samorządach będzie dobra jakość ochrony zdrowia, a tam, gdzie kasy nie ma i, gdzie i tak ludzie żyją gorzej, to tam pieniędzy będzie mniej. Ja się z tym nie zgadzam
- dodał.
Pytany, czy trwają rozmowy pomiędzy partią Razem a SLD, powiedział:
My rozmawialiśmy jeszcze na początku tego roku. Będziemy rozmawiali ze wszystkimi, którzy są na lewo od PO o tym, że chcemy powołania listy, która również będzie na lewo od PO (...) Rozmowy trwają.
Zaznaczył również, że "już jest czas na podejmowanie decyzji, gdyż czasu do kampanii wyborczej nie mamy wiele".