W ostatnim czasie media donosiły o licznych przypadkach występowania zakłóceń sygnału GPS na terenie Polski północno-wschodniej. Doszło nawet do incydentu, w którym, w związku z zakłóceniami, samolot pasażerski musiał lądować na innym lotnisku niż docelowe.
W związku z sytuacją, redakcja portalu Niezależna.pl zwróciła się do MON z prośbą o informacje dotyczące skali problemu i zagrożenia dla bezpieczeństwa.
Informujemy, że problem zakłóceń sygnałów GPS nie stanowi zagrożeń dla wojskowych statków powietrznych, okrętów czy też lądowych użytkowników sygnału GPS. Zgodnie z wytycznymi Dowódcy Operacyjnego RSZ, zostały wdrożone odpowiednie procedury bezpieczeństwa dla komponentów powietrznego, morskiego i lądowego. W celu minimalizowania skutków zakłóceń GPS wykorzystywane są systemy alternatywne.
– podkreśla resort obrony w odpowiedzi.
Z kolei w kwietniu br. trzy agencje skupione wokół ONZ wydały bardzo niepokojący komunikat. Według Międzynarodowej Unii Telekomunikacyjnej (ITU), Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) oraz Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO), znacząco wzrosła fala zakłóceń i fałszowania sygnałów systemów GNSS – w tym powszechnie wykorzystywanego GPS. Jednym z terenów nią dotkniętych jest północna część naszego kraju.
Zakłócenie sygnału GPS trwa od końca 2023 roku. Zaczęły się mniej więcej po wyborach parlamentarnych. Nasilały się w 2024 i występują również w tym roku. Najbardziej problem ten jest widoczny w basenie Morza Bałtyckiego, w województwach warmińsko-mazurskim i podlaskim. Zakłócenia obejmują jednak nawet centralne regiony kraju – mówi portalowi Niezależna.pl Mariusz Kozłowski, emerytowany pułkownik Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW).
Za tym działaniem stoi strona rosyjska. Robi to w sposób celowy, przy wykorzystaniu systemów walki elektronicznej (WRE), które są skoncentrowane w Królewcu. Chodzi o systemy Toboł, Borisoglebsk-2 i Pole-21. Zakłócają one sygnał nawigacji satelitarnej.
– dodaje nasz rozmówca.
To wszystko wpływa na polskie lotnictwo cywilne, żeglugę morską, transport lądowy. Gdy zakłócany jest sygnał GPS, stanowi to problem dla ciężarówek. Przestają działać aplikacje nawigacyjne. W transporcie drogowym może to wywołać problem z tachografami, co z kolei wpływa na problemy z łańcuchami dostaw. Drony cywilne gubią sygnał, odlatują w nieznanym kierunku, a prywatni użytkownicy tracą sprzęt.
– uzupełnia.
Eksperci i analitycy wojskowi jasno identyfikują, że źródłem tych działań jest Rosja. Systemy WRE, wspomniane wyżej, są używane przez Rosję do testowania obrony przed dronami, ale też rakietami kierowanymi przy pomocy GPS. To, co robi Rosja, to bezsprzecznie element wojny hybrydowej – mówi płk Kozłowski.
Działania ze strony Rosji będą kontynuowane i zaostrzane. Będą przekraczać granicę coraz bardziej, sprawdzać, na ile mogą sobie pozwolić w kontekście zagłuszania sygnału. Rosjanie sprawdzają, czy są w stanie zakłócić np. działanie instalacji w Redzikowie. Takie działanie może też wpłynąć na manewry NATO, organizowane na Bałtyku.
– dodaje.
To problem międzynarodowy. Dotyczy krajów bałtyckich, Finlandii, Polski. Stoi za tym Rosja. Testuje w ten sposób swoje możliwości walki elektronicznej.
– kończy.