Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Bunt przeciwko szaleństwom UE i bierności rządu Tuska. W sobotę wielka manifestacja w Warszawie

Umowa UE–Mercosur zniszczy polskie rolnictwo, a pakt migracyjny sprawi, że na ulicach naszych miast zawitają brutalność i chaos, które dotąd obserwowaliśmy w zachodnioeuropejskich metropoliach – właśnie przeciwko takiej rzeczywistości tysiące Polaków będą protestowały w sobotę w stolicy podczas demonstracji organizowanej przez PiS.

W sobotę o godz. 14 na pl. Zamkowym w Warszawie rozpocznie się organizowana przez Prawo i Sprawiedliwość wielka demonstracja sprzeciwu wobec paktu migracyjnego i umowy UE–Mercosur, której podpisanie planowane jest na grudzień. Przypomnijmy też, że 15 października Komisja Europejska ma przedstawić plany na przyszły rok dotyczące pierwszych masowych relokacji nielegalnych migrantów. Właśnie przeciwko tego typu polityce tysiące Polaków chcą zaprotestować w najbliższy weekend.

Jak już informowano w ostatnim wydaniu „Codziennej”, z różnych części kraju organizowany jest transport do stolicy, a informacje o nim można uzyskać w biurach poselskich polityków PiS w danym okręgu.

Do udziału w manifestacji zachęcał na czwartkowej konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński, który może w sobotę podać datę złożenia w Sejmie wniosku o referendum ws. odrzucenia paktu migracyjnego.

– Polska potrzebuje głosu obywateli, którzy zdają sobie sprawę z tego, jaka jest dzisiaj sytuacja w naszym kraju, jak bardzo jest on degradowany. I pod względem odnoszącym się do sposobu działania państwa, i jeżeli chodzi o kwestie gospodarcze

– mówił na briefingu lider PiS.

„Codzienna” skontaktowała się z socjologiem prof. Henrykiem Domańskim i zapytała, jakie realne efekty może przynieść protest opozycji.

Sobotnia demonstracja może pogłębić przekonanie, że rośnie niezadowolenie społeczne i manifestuje się poprzez wychodzenie na ulicę, co zawsze działa na korzyść partii opozycyjnych. Po wyborach prezydenckich mamy szereg oznak, które wskazują na to, że wyborcy są coraz bardziej rozczarowani rządem i mają poczucie, że nie wywiązuje się ze swoich obietnic. Do tego dochodzi obraz Donalda Tuska, który zachował swoją bezwzględność, ale nie ma już takiej władzy, jaką miał wcześniej, a to utwierdza opinię, że w obozie rządzącym narastają chaos i kryzys – ocenia socjolog prof. Henryk Domański. – W najbliższym czasie będziemy mieli kumulację podobnych wydarzeń, bo najpierw mamy demonstrację PiS, niedługo później jest Marsz Niepodległości, a w międzyczasie pojawią się pewnie jeszcze jakieś manifestacje różnych grup zawodowych – dodaje naukowiec.

Swoją opinią na temat ewentualnych politycznych skutków sobotniego protestu podzielił się także politolog i psycholog społeczny prof. Norbert Maliszewski.

– PiS dobrze wsłuchuje się w nastroje społeczne. Koalicja rządząca nadal zajmuje się głównie sama sobą. Ważne kwestie, które budzą niepokój w ludziach, są marginalizowane. Ekipa władzy najchętniej w ogóle nie poruszałaby tematu zarówno umowy z Mercosurem, jak i paktu migracyjnego. Natomiast to, co robi opozycja, zmusza Donalda Tuska i jego otoczenie do jakiejś reakcji, podjęcia działań, bo w innym wypadku poparcie będzie topnieć. Już teraz widzimy, że nawet wyborcy koalicji nie są zadowoleni ze stylu rządzenia i sprawczości. Jesień to może być czas dla opozycji, jeżeli sobotnia manifestacja okaże się sukcesem

– powiedział „Codziennej” prof. Maliszewski.

 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie