Wzruszające chwile towarzyszyły wyjściu urzędniczki Urszuli z aresztu. Po wielu miesiącach, wyszła ona na wolność po tym, jak poręczenie majątkowe wpłacił redaktor Michał Rachoń. "Jestem poruszona tą sytuacją, że jesteście dziś" - powiedziała do zgromadzonych.
Jedna z urzędniczek, która była przez wiele miesięcy tymczasowo aresztowana w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, opuściła dziś mury aresztu po tym, jak Sąd Apelacyjny zezwolił na to za poręczeniem majątkowym, a pieniądze wpłacił dyrektor programowy Telewizji Republika Michał Rachoń.
- Czułam obecność Matki Najświętszej w pustej celi, w której siedziałam przez siedem miesięcy. Czułam wasze modlitwy, trzymały mnie w dobrej formie - stwierdziła Urszula tuż po wyjściu na wolność.
Urszula podziękowała rodzinie, adwokatom oraz redaktorowi Michałowi Rachoniowi za wpłacenie poręczenia majątkowego w wysokości 350 tys. zł, jak również osobom, które modliły się przed więzieniem. Przyznała, że w areszcie miała dostęp m.in. do Telewizji Republika. - Bardzo dziękuję, te wasze audycje, informacje, podnosiły mnie na duchu. Bóg zapłać - dodała.
"Chciałam podziękować tym panom, którzy podjęli głodówkę w naszej intencji. Tyle wzruszenia..." - zaznaczyła. - Jestem poruszona tą sytuacją, że jesteście dziś. Bóg zapłać, niech wam Bóg wynagrodzi - podkreśliła.
Jedna z kobiet, która przyszła pod areszt powiedziała, że pani Urszula jest młodą osobą i bardzo jej szkoda. - Powiem tak: dla Ojczyzny - odpowiedziała Urszula.