„Dziękujemy, iż mimo kataklizmu, który dotknął również Was, nie pozostaliście w swoich domach, ale pytając ‘co z NASZYMI harcerzami?’ ruszyliście w ciemność, niosąc im ratunek i nadzieję, że nie są sami. Wasi harcerze to NASZE dzieci, którym my nie mogliśmy wtedy pomóc. Spaliśmy spokojnie w swoich łóżkach, nie wiedząc, że oni walczą o życie…” - piszą rodzice harcerzy w liście do mieszkańców wsi Lotyń i Nowa Cerkiew.
Reklama
„W ich wspomnieniach pozostaną Wasze zatroskane twarze, kubki gorącej herbaty, ciasto, które o poranku po dramatycznej nocy smakowało najlepiej na świecie…” - czytamy w dalszej części listu.
(fot. Urząd Gminy Chojnice)
Do tragedii na obozie harcerskim w Suszku doszło w nocy z 11 na 12 sierpnia. Na skutek szalejących wówczas nad Polską nawałnicy śmierć poniosły dwie harcerki-uczestniczki obozu w wieku 13 i 14 lat. 38 innych uczestników obozu zostało rannych. Służby ratownicze wskutek drzew tarasujących drogi dojazdowe miały problem z dotarciem do kompletnie zniszczonego obozowiska. Dużą rolę w pomocy harcerzom ZHR odegrali mieszkańcy okolicznych miejscowości.
Sprawą dramatu w Suszku zajęła się także prokuratura, która bada sprawą pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, uszkodzenia ciała oraz bezpośredniego narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Na obozie przebywało ok. 140 osób.