31 lipca o godz. 12 pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie przy Al. Szucha odbędzie się manifestacja organizowana przez Kluby „Gazety Polskiej” pod hasłem „Po stronie Polski”.
Trybunał rozpatrzy na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego zgodność z Konstytucją RP wybranych przepisów Traktatu o Unii Europejskiej.
W demonstracji klubów "GP" weźmie udział wielu działaczy opozycji antykomunistycznej z czasów PRL, a także przedstawiciele środowisk konserwatywnych, patriotycznych i narodowych. Wśród nich Marian Kowalski. Swoje uczestnictwo w manifestacji tłumaczy potrzebą obrony polskiej konstytucji przed politycznym naciskiem europejskiego sądownictwa.
To, co robi Trybunał Sprawiedliwości UE, to akcja przeciw konkretnemu rządowi polskiemu. Z jednej strony używa się pretekstu niezależnego sądownictwa, które jest już tak zdegenerowane w Unii Europejskiej, że kolejne państwa zaczynają mieć dosyć tego dyktatu, z drugiej trzeba mieć świadomość, że podobne wyroki europejskich trybunałów nie zapadałyby, gdyby w Polsce rządziła inna partia
- tłumaczy Kowalski.
Gdyby rządy sprawował Donald Tusk z całą swoją wesołą kompanią, to nie sprawiałby trudności wychowawczych ani Niemcom, ani Rosji, a państwo polskie byłoby tylko państwem fasadowym, niespełniającym żadnych swoich zadań. Tak że myślę sobie, że jesteśmy w takiej sytuacji, jak Polska przed I rozbiorem, i to jest symboliczne wydarzenie: albo obronimy swoje prawo do samostanowienia, polską demokrację, albo pod pretekstem współdziałania z biurokracją brukselską będziemy wyzbywać się tego, co jest fundamentalne w życiu narodów. Czyli właśnie prawa do samostanowienia
- podkreśla Marian Kowalski. I przestrzega:
To moment decydujący: jeżeli ustąpimy na jakimkolwiek odcinku, to wcale nie zaspokoimy apetytów naszych wrogów, wręcz przeciwnie: rozzuchwalą się oni jeszcze bardziej.