Jak lokalni samorządowcy postrzegają gorzowską aferę, w której pojawiają się działacze Platformy Obywatelskiej? Zapytaliśmy miejskich radnych, co sądzą o wydarzeniach w WORD i późniejszej reakcji m.in. marszałek Elżbiety Polak. Jedna z radnych, Alicja Burdzińska, przyznała, że... sama padła kiedyś ofiarą mobbingu. Jak dodaje, dziś osoba, która miała się dopuścić tych czynów, zajmuje wysokie stanowisko - także z ramienia PO.
Publikacje dotyczące sytuacji w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Gorzowie Wielkopolskim wstrząsnęły Polską. Magdalena Szypiórkowska pod własnym nazwiskiem opowiedziała o naciskach oraz oferowaniu... pracy za seks w jednostce działającej pod nadzorem Urzędu Marszałkowskiego (zdominowanym przez środowisko związane z Platformą Obywatelską). Sprawa trafiła do prokuratury.
O komentarz zwróciliśmy się do lokalnych samorządowców - radnych miejskich z Gorzowa Wielkopolskiego. Nikt, tak jak oni, nie zna nastrojów społecznych w mieście i odbioru sytuacji w lokalnym środowisku.
Jedna z radnych, dość nieoczekiwanie, postanowiła podzielić się z nami własną historią.
- Sama, dosyć dłuższy czas temu, przechodziłam podobną sytuację. Mówię o bezpośrednim mobbingu w pracy i ja rozumiem tę panią. To nie jest moim zdaniem akt odwagi, to jest akt desperacji z jej strony. Pamiętam swoje przemyślenia i również myślałam sobie: zgłoszę do sądu, do prawnika, do skarbówki, ale cóż było zrobić z tym tematem, jak wszędzie ta osoba, która mnie prześladowała, miała wpływy
- powiedziała w rozmowie z Niezalezna.pl gorzowska radna Prawa i Sprawiedliwości Alicja Burdzińska.
W jej przypadku, skończyło się na całkowitej zmianie życiowych planów.
Odeszłam z tamtego miejsca, musiałam pójść na inne studia, przerobiłam swoje życie od początku do końca, ale ta osoba, która mobbingowała pół Gorzowa, zajmuje bardzo wysokie stanowisko z ramienia, że tak powiem, "ugrupowania słusznego"
Czy to osoba związana z Platformą Obywatelską? - pytamy. Radna PiS potwierdza.
W kwestii afery w gorzowskim WORD radna Burdzińska wskazuje: - To jest instytucja politycznie zależna, zarządza nią sejmik samorządowy, ale z tym sejmikiem to my jako Gorzów Wielkopolski mamy wiele problemów. Od lat, żeby Gorzów się o cokolwiek dobił... To jest bolączka od lat, ta chora rywalizacja. I zawsze Gorzów jest ograny.
- To nie jest historia od dziś, od wczoraj. Moim zdaniem to zaraz będą dziesięciolecia. Tam, gdzie dobra praca, gdzie poobsadzane stanowiska, to można zobaczyć, jak to wygląda
- podkreśla radna.
Alicja Burdzińska dodaje, że "skoro kobieta w tej desperacji coś takiego mówi i daje swoją twarz, to wątpię, żeby ta pani miała w tym przyjemność i chciała ugrać sobie rozpoznawalność". Przypomina również, że w Gorzowie Wielkopolskim miały miejsce tzw. "strajki kobiet" organizowane przez feministki, a teraz - gdy realnie można wstawić się za poszkodowaną - zapanowała cisza.
Zapytaliśmy również innych gorzowskich radnych, jak oceniają ujawnione fakty oraz jakie powinny być konsekwencje za skandal.
- WORD jest instytucją podległa samorządowi województwa lubuskiego, gdzie mamy koalicję PO-SLD-PSL od kilku kadencji. Jak pamiętamy, angielski historyk kiedyś powiedział „władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie” co właśnie ma miejsce w tym przypadku
- podkreśla radny Sebastian Pieńkowski (PiS), dodając:
Osobiście słuchając w mediach wypowiedzi pani Szypiórkowskiej jestem zszokowany, że w Polsce dochodzi do takich rzeczy. Nie wiem, co gorsze, czy przełożony czy brak reakcji osób publicznych na zaistniałą sytuację, którą mnie osobiście nawet trudno sobie wyobrazić. Szantażowanie podwładnego pracownika w kontekście seks za pracę, potraktowanie ofiary szukającej pomocy w sposób haniebny i wspieranie kata jest nie tylko przestępstwem, ale nie mieści się w żadnym kanonie zachowań człowieka rozumnego
- Jeśli się okaże, że przedstawione sytuacje miały miejsce w WORD, to dyrektor powinien usiąść na ławie oskarżonych - nie ma wątpliwości radny Pieńkowski.
Radny Jan Kaczanowski (klub radnych Gorzów Plus) o sprawie dowiedział się za pośrednictwem mediów.
"Wyeksponowana została postawa polityków, może to być odbierane jak gra polityczna, a szkoda, bo na drugi plan schodzi prawdziwy problem przeciwdziałanie przejawom mobbingu i innym patologiom w życiu społecznym. To oczywiste, że potępiam wszelkie przejawy mobbingu i nepotyzmu. W tym konkretnym przypadku ze swoją oceną poczekam na ustalenia organów ścigania. Pamiętać bowiem należy, że zdarzają się zwykłe pomówienia, dlatego też sprawą powinny się zająć powołane do tego instytucje ( policja, prokuratura czy Państwowa Inspekcja Pracy), które mają narzędzia by ją wyjaśnić, a jeśli będzie to potrzebne dysponują różnymi środkami zapobiegawczymi
- podkreśla samorządowiec.
- Jeśli zostało popełnione przestępstwo to sprawca powinien zostać ukarany. Jednak nie moją rolą jest decydowanie o konsekwencjach prawnych czynu. Od tego są organy ścigania i wymiar sprawiedliwości. Dodać należy, iż co pewien okres społeczeństwo ocenia polityków - dodaje radny Kaczanowski.
Radna Marta Bejnar-Bejnarowicz (klub radnych Kocham Gorzów) odpowiada nam, że nie docierały do niej żadne informacje o jakichkolwiek nieprawidłowościach w WORD. - Molestowanie ani dyskryminacja nigdy i nigdzie nie powinny mieć miejsca. Nagłaśnianie sytuacji, które wymagają zmiany, jest rolą mediów - dodaje.
Dodaje również, że nadzór i kontrolę przestrzegania prawa pracy sprawuje Państwowa Inspekcja Pracy, a czyny zabronione w Kodeksie karnym powinny być zgłaszane do prokuratury. Wskazuje też, że istnieje możliwość korzystania z pomocy organizacji pozarządowych.
Radna Anna Kozak z Koalicji Obywatelskiej w odpowiedzi na nasze pytania podkreśla, że sprawa "jest wyjaśniana przez prokuraturę i organy kontrolne instytucji nadzorujących WORD". - Z pełnym zaufaniem podchodzę do efektów tych postępowań - dodaje, wskazując, że "dla dobra czynności wyjaśniających, ale przede wszystkim dla dobra osób pokrzywdzonych w tej sprawie, nie będę jej komentowała do czasu opublikowania ostatecznych wniosków". Niemal identyczna odpowiedź dociera od innej radnej KO, Haliny Kunickiej.
Komentarza odmawia radny Patryk Broszko, ale z zupełnie innego powodu. Jest adwokatem, a pokrzywdzona w tej sprawie radziła się go w związku z sytuacją w WORD i jest to objęte tajemnicą adwokacką, mimo że ostatecznie reprezentuje ją inny prawnik.
Pozostali gorzowscy radni do momentu opublikowania niniejszego materiału, nie odpowiedzieli na nasze pytania.