W toruńskim Sądzie Okręgowym ruszył dzisiaj proces mężczyzny oskarżonego o publiczne znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. Bartosz Ś. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, ale sąd nie zgodził się na takie zakończenie sprawy. Wyrok zapadnie 22 grudnia.
48-latek przyznał się do winy. 19 lipca będąc pod wpływem alkoholu napisał na plakatach z wizerunkiem prezydenta Andrzeja Dudy "5 lat wstydu", a także przekreślił wizerunek głowy państwa oraz dorysował mu na czole męskie genitalia.
Za ten czyn grozi do 3 lat pozbawienia wolności. W poniedziałek w toruńskim Sądzie Okręgowym ruszył proces w tej sprawie. Oskarżony złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Godził się na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 600 zł grzywny, a także zobowiązanie o powstrzymywaniu się od spożywania alkoholu. Prokuratura przychyliła się do tego wniosku, ale na takie zakończenie sprawy nie zgodził się sąd.
- Swoje zniesmaczenie prezydenturą Andrzeja Dudy wyraziłem w sposób wulgarny. Zwykle jestem apolityczny i nie jestem w grupie antyprezydenckiej. To był czas po bardzo wątpliwym ułaskawieniu przez pana prezydenta mężczyzny, który znęcał się nad rodziną, więc wszystko się we mnie skumulowało. Zareagowałem w taki, a nie inny sposób, czego się wstydzę. Mam już swoje lata, mogłem postąpić inaczej
- powiedział dziennikarzom Polskiego Radia PiK i PAP Bartosz Ś.
Dodał, że "gdyby schylił się troszkę niżej, bo tam był plakat pana Trzaskowskiego, to nic by nie było".
- Stało się jednak, jak się stało. Wyrażam wielką skruchę, jestem załamany swoim czynem i nigdy więcej tego nie zrobię - mówił dziennikarzom.
Sąd wyda wyrok w tej sprawie 22 grudnia.