- Co do tej inwestycji w Kaliszu zdecydowałem się wysłać kontrolę. Od wczoraj pracują dwa zespoły, i do dziś do południa najpóźniej powinienem mieć raport - poinformował wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik odnosząc się do raportu Najwyższej Izby Kontroli o niegospodarności w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu.
Wiceminister Wójcik był gościem porannej rozmowy w Polskim Radiu 24, podczas której odniósł się do raportu Najwyższej Izby Kontroli, że w COSSW w Kaliszu niegospodarnie wydatkowano blisko 370 tys. zł na zaprojektowanie i wybudowanie w 2018 r. toru przeszkód dla kursantów. Kwota, którą wydano na realizację inwestycji jest - w opinii biegłego powołanego przez izbę - o ponad 300 tys. zł wyższa, niż maksymalny koszt takiej inwestycji, tj. ok. 65 tys. zł.
"Co do tej inwestycji w Kaliszu zdecydowałem się wysłać kontrole. Od wczoraj, pracują dwa zespoły. Jeden w Kaliszu, a drugi we Wronkach, czyli w zakładzie, który bezpośrednio realizował inwestycję"
- powiedział Wójcik, który dodał, że raport z tej kontroli "będę miał dzisiaj do południa najpóźniej".
Wiceminister sprawiedliwości odniósł się też to wyników kontroli NIK dotyczącego programu "Praca dla więźniów". Według Wójcika kontrola, która odbyła się kilka miesięcy temu i zakończyła się protokołem, w którym są określone trzy wnioski.
"Służba Więzienna, odnosiła się do tych wniosków. I faktycznie ostatecznie została zakończona kontrola protokołem we wrześniu"
- powiedział.
"Natomiast ten pierwszy protokół był już w czerwcu i rozumiem, że te trzy wnioski, powinny wówczas stanowić podstawę do tego, żeby kontrolerzy zawiadomili prokuraturę, że były tak dalece idące nieprawidłowości, że trzeba zbadać czy nie naruszono przepisu karnego"
- tłumaczył Wójcik.
Wskazał, że kontrolerzy NIK zapytali, dlaczego określone przywięzienne przedsiębiorstwa, czy też przywięzienne zakłady wykonywały określone zlecenia i podzlecały budowę hal, w których pracodawcy zatrudniali więźniów, realizując swoje zadania.
"Otóż nie stosuje się w takim przypadku reguł, które wynikają z ustawy prawo o zamówieniach publicznych, gdzie jest konkretny przepis, który mówi, że w sytuacji, jeżeli zlecenie takie daje Minister Sprawiedliwości albo Służba Więzienna, albo jakaś jednostka penitencjarna - to wówczas, jeżeli zatrudnia się więźniów, zakłady przywięzienne, a ich jest w Polsce 11, mają prawo realizować te inwestycje bez stosowania rygorów narzuconych przez zamówienia publiczne, czyli w warunkach takich pozarynkowych"
- tłumaczył Wójcik.
Dodał, że "kontrolerzy to wiedzą", ale im się nie podobały dwie rzeczy, w tym
"Po pierwsze, nie podobało im się, dlaczego samodzielnie te przedsiębiorstwa tego nie robiły, ale to jest przedsiębiorstwo działające w warunkach rynkowych jak prywatna firma, więc tutaj zamówień w tym przypadku stosować nie trzeba było"
- tłumaczył.
Drugim wnioskiem NIK-u było to, że zbyt mało więźniów pracowało przy budowie hal.
"Jeżeli chodzi o zatrudnianie więźniów to nigdzie nie jest zapisane w prawie, że ma być określony wskaźnik więźniów zatrudnianych przy budowie hal. I nigdzie także nie jest zapisane, że nie wolno podzlecać tym przedsiębiorstwom państwowym realizacji tych inwestycji"
- przekazał
"I trzecia rzecz jeszcze była, a mianowicie, dlaczego stawki czynszu, jeżeli chodzi o te hale, były niższe w stosunku do na przykład nieruchomości, które są w innych częściach miast. Dlaczego niższe? Dlatego, że to jest w jednostkach penitencjarnych, więc siłą rzeczy nie jest to tak atrakcyjne jak miejsce, gdzie hotele się buduje. Jest to miejsce specyficzne"
- mówił wiceminister sprawiedliwości.