Posłowie PiS podkreślają, że chcą pracować w Sejmie, ale za czasów marszałka Szymona Hołowni za dużo pracy... nie ma. Politycy zjeżdżają się więc na posiedzenia i mają niewiele do roboty. "Ten Sejm to jeden z najbardziej leniwych parlamentów w historii. Rząd zgłasza pojedyncze projekty ustaw, nie realizują obietnic, projekty opozycji są w zamrażarce" - wskazuje Piotr Müller.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, że w przyszłym tygodniu Sejm będzie obradował tylko dwa, zamiast trzech dni. - Kampanie nie służą parlamentaryzmowi w konstruktywnym wydaniu - ogłosił Hołownia.
Opozycja bije na alarm, że Sejm obecnej kadencji, za czasów marszałka Hołowni... nie jest zbytnio pracowity.
Ten Sejm to jeden z najbardziej leniwych parlamentów w historii. Rząd zgłasza pojedyncze projekty ustaw, nie realizują obietnic, projekty opozycji są w zamrażarce. Dlatego Sejm nie ma nad czym pracować. Obrady Sejmu są skracane, bo nie ma czym ich wypełnić
Przetłumaczmy z marszałkowego na polski:
— Piotr Müller (@PiotrMuller) May 15, 2024
Ten Sejm to jeden z najbardziej leniwych parlamentów w historii.
Rząd zgłasza pojedyncze projekty ustaw, nie realizują obietnic, projekty opozycji są w zamrażarce.
Dlatego Sejm nie ma nad czym pracować. Obrady Sejmu są skracane, bo nie ma… https://t.co/kwvSUMczII
O tym, że w Sejmie obecnie nie idzie się przepracować, mówił też ostatnio poseł Przemysław Czarnek. - Chcemy pracować, ale pan Hołownia nie chce pracować, tej Sejm koalicji 13 grudnia nie chce pracować - alarmował.
2️⃣ dni.
— Przemysław Czarnek (@CzarnekP) May 9, 2024
4️⃣6️⃣0️⃣ posłów z całej Polski.
Przejazdy, loty itp. za publiczne pieniądze. Wszystko po to, by zagłosować.... 6️⃣ razy. #Koalicja13grudnia nierobów pic.twitter.com/AT2Qmkwq1Z