"Unia Europejska nas nie będzie głaskać po główce, bo Polska, jak i Węgry, ale i Słowenia, mówi własnym głosem" - przyznaje europoseł Ryszard Czarnecki. W "Politycznej Kawie" na antenie Telewizji Republika zaznaczył, że w ostatnich unijnych debatach dotyczących Polski chodzi o dwie rzeczy - ideologię i gospodarkę.
W ostatnim czasie w Parlamencie Europejskim odbywały się dyskusje dotyczące sytuacji w Polsce - a konkretnie dotyczące podatku od mediów oraz rzekomego prześladowania mniejszości seksualnych. Skąd tego typu debaty w czasie pandemii, gdy w wielu krajach trwa walka o zdrowie i życie ludzi?
- Chodzi od dwie rzeczy - o ideologię i gospodarkę. Polska konserwatywna, tak jak parę innych krajów Unii Europejskiej, jest tarczą strzelniczą dla grup politycznych i frakcji w Parlamencie Europejskim, które przed tygodniem odrzuciły naszą propozycję, aby odbyła się debata na temat niszczenia chrześcijańskich świątyń. Nie chcieli tego socjaliści, komuniści, liberałowie i zieloni
- przypomniał w "Politycznej Kawie" w Telewizji Republika europoseł Ryszard Czarnecki.
Wskazał też konkretny cel wzniecania tego typu dyskusji:
Tego typu debaty mają ograniczyć konkurencyjność gospodarczą naszego kraju. Mają zniechęcić inwestorów zagranicznych, którzy są bardzo zainteresowani Polską. Chodzi o to, żeby środowiska biznesowe zniechęcić do inwestowania; to próba stworzenia sufitu dla naszego kraju, bo niektóre kraje UE tęsknią za czasami, gdy Polska była obszarem taniej siły roboczej i rynkiem zbytu.
Czarnecki podkreślił, że "w wymiarze formalno-prawnym rezolucje nic nie znaczą, ale są elementem nacisku i presji polityczno-medialno-propagandowej".
Jak dodał, szczególnie trzy kraje mogą spodziewać się ataków ze strony unijnych polityków.
- Unia Europejska nas nie będzie głaskać po główce, bo Polska, jak i Węgry, ale i Słowenia, mówi własnym głosem. W wielu sprawach współpracujemy z politykami unijnymi, ale w wielu kwestiach artykułujemy własne interesy (...) Słoweńcy wybrali sobie nowe władze. Jest to kraj, który artykułuje własne interesy, nie jest "yesmanem", który mówi "yes" na każdą propozycję Berlina i Paryża. W związku z tym jest na cenzurowanym. Polska, Węgry i Słowenia to taki trójkąt, który będzie atakowany
- zaznaczył w rozmowie z redaktorem Tomaszem Sakiewiczem.