Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Olejnik odwiedziła Tuska w Brukseli. Żenujące ataki na polski rząd

Monika Olejnik pofatygowała się aż do Brukseli, aby porozmawiać z Donaldem Tuskiem. Jeszcze przed programem można było się domyślić, jak przebiegnie ich wymiana poglądów.

rz

Monika Olejnik pofatygowała się aż do Brukseli, aby porozmawiać z Donaldem Tuskiem. Jeszcze przed programem można było się domyślić, jak przebiegnie ich wymiana poglądów. Bo dziennikarka nie próbowała nawet ukrywać swoim sympatii politycznych. Robiła to tak ordynarnie, że nawet Tusk ją stopował, ale także skorzystał z okazji, aby atakować polski rząd. „To władza jest odpowiedzialna za pozycję państwa, w którym rządzi. Sytuacja wewnętrzna jest niepokojąca. Pierwszym i niezwykle dojmującym wrażeniem jest to, że mamy do czynienia z politycznym bałaganem, gdy szczególnie powinno się dbać o całość i relatywną jedność” - powiedział.

Jak można się było spodziewać, dużą część rozmowy Tuska z Olejnik stanowiły ostre ataki na Jarosława Kaczyńskiego i polski rząd.

- Często jest tak, z tego typu politycznymi osobowościami, że nigdy nie mają dosyć. Władzy zawsze można mieć więcej. Nie jestem psychoanalitykiem i nie chciałbym siedzieć w głowie Jarosława Kaczyńskiego. Znam lepsze miejsca. Jedno wydaje mi się pewne - żeby przywrócić polityczną harmonię w Polsce, trzeba na nowo uwierzyć... to jest apel do prezydenta Dudy i premier Szydło i innych konstytucyjnych organów w kraju, że to jest wielki obowiązek być samodzielnym. Tego wymaga zwykła ludzka przyzwoitość – mówił Tusk.

Reklama
W pewnym momencie Tusk pokusił się nawet o analizę geopolityczną dotyczącą przyszłości całej Europy.

- Następuje coś na kształt zmęczenia naszą częścią Europy. Dzisiaj Europa jest ewidentnie zagrożona dezintegracją, może nie rozpadem, ale ostrymi podziałami, jestem przekonany, że to oznacza problemy dla naszego regionu i dla Polski. Nie chodzi o jeden rok, jedną kadencję rządu. Nasze bezpieczeństwo i zdolność przeżycia będą zależały od tego, na ile jesteśmy zakorzenieni w Europie jako wspólnocie politycznej – mówił Tusk.

Szybko jednak przeszedł do retoryki i narracji znanej z ostatnich wystąpień Lecha Wałęsy. Stwierdził nawet, że wyrzuciłby z „Solidarności” jej obecnego szefa Piotra Dudę:

- Ja zakładałem solidarność w roku 1980 i chcę to powiedzieć w imieniu tamtej starej „Solidarności”... My byśmy wyrzucili z „Solidarność” kogoś takiego, kto używałby tego typu argumentów wobec bezbronnych ludzi, którzy protestują na ulicach - mówił Tusk.

Dalej było jeszcze ciekawiej:

- Dzisiaj szef „Solidarności” zamienia się rolami i mówi coś, co jest absolutnie nieakceptowalne. W tym jest coś tak wschodniego... „my się zorganizujemy i wam dołożymy”... Gierek w marcu 1968 roku mówił o „śląskiej wodzie, która pogruchocze kości tym, którzy atakują partię komunistyczną”. Piotra Dudę w imię dawnej „Solidarności” prosiłbym, żeby zawsze stawał po stronie słabszych, a nie po stronie władzy, bo to wynika z definicji „Solidarności” - mówił były premier.


Donald Tusk pytany o rolę opozycji w antyrządowych protestach stwierdził lakonicznie, że taka już jest natura opozycji.

- To, co się dziś dzieje, to nie jest Majdan w Kijowie. Nikt z polityków opozycji nie myśli o żadnym innym wariancie, niż ten, żeby w przyszłości wygrać wybory. Dzisiaj opozycja to nie jest ta siła, która dąży do rozstrzygania czegokolwiek przemocą. Czasami opozycja głośno krzyczy, sam tego doświadczyłam, bo jest bezradna i ma do czynienia z butą władzy – przekonywał Tusk.

To już kolejna w ostatnich dniach sytuacja, w której Donald Tusk publicznie zabrał głos w sprawie sytuacji w kraju. Jak już informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl, w weekend Donald Tusk pojawił się we Wrocławiu i w krótkim, ale pełnym arogancji, wystąpieniu dał jasno sygnał, że będzie agresywnie ingerował w polskie sprawy. Nie tylko zaatakował obecnie rządzących, ale wręcz pochwalił opozycję, która zakłóciła prace Sejmu.
 
CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk pojawił się w Polsce - podkręca atmosferę i chwali zadymiarzy

rz

Reklama