Jak można się było spodziewać, dużą część rozmowy Tuska z Olejnik stanowiły ostre ataki na Jarosława Kaczyńskiego i polski rząd.
W pewnym momencie Tusk pokusił się nawet o analizę geopolityczną dotyczącą przyszłości całej Europy.- Często jest tak, z tego typu politycznymi osobowościami, że nigdy nie mają dosyć. Władzy zawsze można mieć więcej. Nie jestem psychoanalitykiem i nie chciałbym siedzieć w głowie Jarosława Kaczyńskiego. Znam lepsze miejsca. Jedno wydaje mi się pewne - żeby przywrócić polityczną harmonię w Polsce, trzeba na nowo uwierzyć... to jest apel do prezydenta Dudy i premier Szydło i innych konstytucyjnych organów w kraju, że to jest wielki obowiązek być samodzielnym. Tego wymaga zwykła ludzka przyzwoitość – mówił Tusk.
Reklama
Szybko jednak przeszedł do retoryki i narracji znanej z ostatnich wystąpień Lecha Wałęsy. Stwierdził nawet, że wyrzuciłby z „Solidarności” jej obecnego szefa Piotra Dudę:- Następuje coś na kształt zmęczenia naszą częścią Europy. Dzisiaj Europa jest ewidentnie zagrożona dezintegracją, może nie rozpadem, ale ostrymi podziałami, jestem przekonany, że to oznacza problemy dla naszego regionu i dla Polski. Nie chodzi o jeden rok, jedną kadencję rządu. Nasze bezpieczeństwo i zdolność przeżycia będą zależały od tego, na ile jesteśmy zakorzenieni w Europie jako wspólnocie politycznej – mówił Tusk.
Dalej było jeszcze ciekawiej:- Ja zakładałem solidarność w roku 1980 i chcę to powiedzieć w imieniu tamtej starej „Solidarności”... My byśmy wyrzucili z „Solidarność” kogoś takiego, kto używałby tego typu argumentów wobec bezbronnych ludzi, którzy protestują na ulicach - mówił Tusk.
- Dzisiaj szef „Solidarności” zamienia się rolami i mówi coś, co jest absolutnie nieakceptowalne. W tym jest coś tak wschodniego... „my się zorganizujemy i wam dołożymy”... Gierek w marcu 1968 roku mówił o „śląskiej wodzie, która pogruchocze kości tym, którzy atakują partię komunistyczną”. Piotra Dudę w imię dawnej „Solidarności” prosiłbym, żeby zawsze stawał po stronie słabszych, a nie po stronie władzy, bo to wynika z definicji „Solidarności” - mówił były premier.
Donald Tusk pytany o rolę opozycji w antyrządowych protestach stwierdził lakonicznie, że taka już jest natura opozycji.
To już kolejna w ostatnich dniach sytuacja, w której Donald Tusk publicznie zabrał głos w sprawie sytuacji w kraju. Jak już informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl, w weekend Donald Tusk pojawił się we Wrocławiu i w krótkim, ale pełnym arogancji, wystąpieniu dał jasno sygnał, że będzie agresywnie ingerował w polskie sprawy. Nie tylko zaatakował obecnie rządzących, ale wręcz pochwalił opozycję, która zakłóciła prace Sejmu.- To, co się dziś dzieje, to nie jest Majdan w Kijowie. Nikt z polityków opozycji nie myśli o żadnym innym wariancie, niż ten, żeby w przyszłości wygrać wybory. Dzisiaj opozycja to nie jest ta siła, która dąży do rozstrzygania czegokolwiek przemocą. Czasami opozycja głośno krzyczy, sam tego doświadczyłam, bo jest bezradna i ma do czynienia z butą władzy – przekonywał Tusk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk pojawił się w Polsce - podkręca atmosferę i chwali zadymiarzy