Pożar wybuchł w niedzielę po południu na styku powiatów: augustowskiego i monieckiego. "Mamy do czynienia z bardzo poważną sytuacją na terenie powiatu augustowskiego, w okolicach Polkowa" - powiedział dziennikarzom wojewoda Brzozowski. Jak poinformował, pożar obejmuje ponad 60 ha i nie jest opanowany. "Sytuacja jest dynamiczna, nie pomaga nam pogoda i suchość podłoża" - dodał.
Państwowa Straż Pożarna podała wieczorem, że w działaniach na miejscu bierze udział ponad 150 strażaków PSP i OSP, są wspierani przez służby parkowe i służby leśne; do zmroku w akcji brały udział również: śmigłowiec i samolot gaśniczy Lasów Państwowych.
Pożar traw na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego w województwie podlaskim. Na miejsce zadysponowano 23 samochody @KGPSP. Ze względu na bardzo trudny teren do akcji włączono również drony, quady oraz specjalistyczny pojazdy typu Sherp. Zawodowych strażaków wspierają druhowie… pic.twitter.com/UKHraHIspV
— Jacek Dobrzyński (@JacekDobrzynski) April 20, 2025
Wojewoda poinformował, że na wniosek komendanta wojewódzkiego PSP powołał sztab kryzysowy związany z tym pożarem, w skład którego wchodzi też policja i wojsko, w tym WOT oraz przedstawiciele Lasów Państwowych. Powiedział, że w poniedziałek rano do akcji zostaną włączone również dodatkowe śmigłowce LP oraz Black Hawk policji.
Jeszcze w niedzielę wieczorem liczbę strażaków zwiększą m.in. podchorążowie Akademii Pożarniczej z Warszawy, do akcji mogą być włączeni również żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
Sytuacja na miejscu jest bardzo trudna, ze względu na warunki atmosferyczne. Trzcinowiska są bardzo suche, przy wietrze o sile ok. 11 m/s jest bardzo trudno gasić taki pożar. Bardzo trudno jest dotrzeć do frontu pożaru, ze względu na bardzo trudne warunki terenowe. Ciężkie samochody nie są w stanie tam dojechać
- powiedział komendant wojewódzki PSP w Białymstoku st. bryg. Janusz Kondrat.
Dlatego strażacy są w miejsce działań dowożeni specjalnymi pojazdami terenowymi Sherp, które radzą sobie w trudnym terenie. Nie można jednak używać wody z pojazdów gaśniczych, dlatego na miejsce muszą dojechać dodatkowi strażacy z tzw. centralnego odwodu operacyjnego - podchorążowie z Akademii Pożarniczej. Front pożaru o godz. 18 miał ok. kilometra szerokości.
Komendant Kondrat poinformował, że - ze względu na zagrożenie dla strażaków - w nocy nie będzie pełnej akcji, a przede wszystkim dozór miejsca pożaru. "Siły i środki zostaną intensywnie wprowadzone do działań w poniedziałek nad ranem" - dodał.
Oby nie było powtórki
To kolejny pożar, który strażacy muszą gasić na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego tej wiosny. Trzy tygodnie temu spłonęło blisko 90 ha trzcinowisk i suchych traw na granicy podlaskich powiatów augustowskiego i sokólskiego; akcja z udziałem ponad 120 strażaków trwała kilka godzin. Kilka dni temu kolejny pożar w BPN objął teren o powierzchni 8-9 ha.
Strażacy zwracają uwagę, że największy w historii Biebrzańskiego Parku Narodowego pożar, który miał miejsce pięć lat temu i objął ok. 5 tysięcy ha powierzchni, gaszony przez wiele dni, rozpoczął się w miejscu zbliżonym do miejsca niedzielnego pożaru.