Według portalu Wirtualna Polska, badanie miało zostać przeprowadzone po wyborach parlamentarnych.
"Sondaż miał pokazać, że dla szefa Rady Europejskiej ogromnym ryzykiem byłoby kandydowanie w elekcji prezydenckiej"
- czytamy.
Zdaniem znającego byłego premiera rozmówcy wp.pl badania prezydenckie pokazują, że Donald Tusk ma zbyt duży elektorat negatywny, co ma być jednym z najważniejszych czynników w tych wyborach.
"Dlatego Tusk po wyborach mówił, że opozycja musi postawić na kandydata, który ma szanse zebrać elektorat szerszy niż tylko Platformy, a nawet podebrać głosy Andrzejowi Dudzie. Donald wie, że on sam takich szans nie ma"
- mówi.
Rozmówca wp.pl wyjaśnia ponadto, dlaczego były premier zdecydował się na prywatny sondaż mimo wielu podobnych, które zamawiają różne media. Jak twierdzi, politycy nie ufają sondażom w mediach, ponieważ "zawsze widzą w tym jakiś spisek". "Dlatego Tusk wolał zamówić badanie sam i nikogo o jego wynikach publicznie nie informować" - dodaje.
Z kolei anonimowy polityk Platformy Obywatelskiej wskazuje w rozmowie z wp.pl: "Tusk wciąż wzbudza złe emocje u wielu, kojarzy się ze "starymi czasami". A młodzi nie chcą powrotu do tego, co było".
Pracownik jednej z największych firm badawczych tłumaczy portalowi, że prezydencki sondaż na prywatny użytek to koszt 20-30 tys. zł. "Tuska stać, by zlecić i zapłacić za takie badanie" - zaznacza.