Choć Rafał Trzaskowski i jego ratusz od dawna wiedzieli o dzisiejszych manifestacjach, to jednak wydaje się, że miasto znalazło się w obliczu komunikacyjnego chaosu, który utrudnił uczestnikom demonstracji dostanie się na wydarzenia.
Po godzinie 12.00 metro jeździło z wielkimi opóźnieniami. Na niektórych stacjach stała po 5 minut.
Atmosfera na stacjach była nerwowa, a ludzie denerwowali się, że nie mogą dostać się na demonstracje
Brakuje komunikatów ze strony Warszawskiego Transportu Publicznego, co jest przyczyną takich opóźnień w kursowaniu składów. WTP w związku z demonstracjami zachęcało do korzystania z metra w zastępstwie innych środków transportu, których kursowanie jest zmienione. Pociąg, który z Imielina wyruszył ok. 11:50, w ciągu 40 minut pokonał zaledwie 8 stacji.
Trzaskowski nie jest w stanie dowieźć ludzi na własny marsz, i to pomimo tygodni przygotowań oraz zapowiedzi "zwiększonej częstotliwości kursów".