Stanisław Szypowski, prawnik, który przed laty został skazany za szpiegostwo na rzecz Rosji, teraz bryluje na publicznych konferencjach. Nie byle jakich, bo dotyczących odbudowy Ukrainy. Jak się okazuje - po wyjściu z więzienia mężczyzna został biznesmenem i w tej roli ma pokazywać się ochoczo na licznych wydarzeniach - z udziałem polityków oraz dyplomatów. Mimo że odpowiadał on m.in. za wykradnięcie niejawnego raportu NIK, służby nie ostrzegają przed nim przedstawicieli Polski. A to i tak nie wszystko. Szokujące fakty ujawnił dziś portal frontstory.pl, który nieco szerzej opisał działalność Szypowskiego w przeszłości - oraz teraźniejszą.
Serwis Front Story opisuje historię z ostatnich lat. Stanisław Szypowski trafił w ręce ABW w październiku 2014 roku. Pracował wtedy jako prawnik w jednej z warszawskich kancelarii. Mężczyzna usłyszał wówczas zarzut szpiegostwa na rzecz rosyjskiego wywiadu rosyjskiego. Początkowo skazano go na cztery lata więzienia, zaś finalnie przedłużono karę jeszcze o 3 lata. Proces ujawnił, że Szypowski zdobył m.in. dostęp do niejawnego raportu NIK o terminalu gazowym w Świnoujściu.
"Skazując Szypowskiego za szpiegostwo sądy obu instancji nie miały wątpliwości: z rosyjskim wywiadem współpracował świadomie i świadomie działał na szkodę Polski.
Choć ABW zdobyła dowody na jego kontakty z oficerami GRU i pisane dla nich raporty, mężczyzna nie przyznał się do winy. Bronił się, że nie ma dowodu na to, że rosyjscy dyplomaci, z którymi się spotykał, byli agentami GRU, a znajomość z nimi miała charakter towarzyski (sąd II instancji stwierdził, że wiara w taką wersję byłaby naiwnością). Jak ustaliła ABW, po opuszczeniu Polski przez jednego z prowadzących Szypowskiego dyplomatów, przejął go kolejny oficer GRU.
Gdy w 2021 r. wyszedł z więzienia, jego ojciec Siergiej, były bramkarz Pogoni Szczecin i znany trener, w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego tak mówił o synu: – Niczego mu nie udowodnili, ale go zamknęli. Jestem z niego dumny, bo ma charakter i nie dał się złamać"
Okazuje się, że po tym, jak były agent GRU opuścił zakład karny, znalazł on pracę w kancelarii, która obsługuje klientów biznesowych z... Ukrainy. Jednak nie od razu. Początkowo w kancelarii UnityHub Lawyers nie znaleziono dla niego miejsca. Pół roku później - udało mu się.
Portal podaje również, że prezes tejże firmy miała nie wiedzieć o tym, że jej ówczesny pracownik chwilę wcześniej wyszedł z więzienia. Ten miał się tą wiedzą nie pochwalić.
– Miał dar nawiązywania kontaktów i łatwość rozmowy. Tym mnie przekonał. O siedmioletniej przerwie w karierze nie wspomniał – tłumaczyła w rozmowie z Front Story Wiktoria Kosmyna, prezes firmy. – Zasugerował kontrakt b2b jako formę współpracy. Pracowników zatrudnianych na etat często proszę o zaświadczenie o niekaralności. Nie wpadłam, że to było powodem, a nie niski ZUS. Po tym doświadczeniu zmieniliśmy procedury rekrutacyjne, żeby uniknąć takich sytuacji.
Niemniej, jako pośrednik między zespołem prawników a klientami, zaczął być coraz bardziej aktywny publicznie. Pojawiał się na wielu konferencjach, co dało mu ścieżkę do zdobywania strategicznych kontaktów. Miał ochoczo z tego korzystać.
We wrześniu 2023 r., po kilkunastu miesiącach współpracy, miał pożegnać się z posadą. Został zwolniony za nieefektywność. Kosmyna tłumaczy: nie potrafił przekuć kontaktów w podpisane kontrakty.
Później, jak pisze Front Story, kontynuował tę ścieżkę samodzielnie, otwierając własny biznes. Firma Nexus została jednak zarejestrowana rok przed utratą pracy w UnityHub Lawyers - czyli w 2022 roku.
Czytamy ponadto, że od maja 2023 r. do grudnia 2024 r. pojawił się aż na 98 wydarzeniach. Większość z nich poświęcona była tematom związanym z odbudową Ukrainy po wojnie, a także nowym technologiom. I co ciekawe - na listach prelegentów części eventów, zobaczyć można było nazwiska wicepremierów w rządzie Donalda Tuska - Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Krzysztofa Gawkowskiego.
Zapytany o te doniesienia Gawkowski, stwierdził w rozmowie z serwisem, że "sprawdzana jest tematyka, organizator, ale oczywiście nie da się sprawdzać setek czy tysięcy uczestników, którzy się zapiszą albo pojawią".
Podobnie zareagował MON.
Nie mamy żadnego wpływu na to, kto się pojawi na wystąpieniu wicepremiera