Sędzią Sądu Najwyższego będzie można generalnie być do 65. roku życia, z możliwością przedłużenia tego przez prezydenta RP - taki zapis prezydenckiego projektu o Sądzie Najwyższym przyjęła sejmowa komisja sprawiedliwości.
Komisja oddaliła poprawkę PO, która likwidowałaby ten zapis.
Dziś komisja już drugi dzień zajmuje się prezydenckim projektem nowej ustawy o Sądzie Najwyższym. Dotychczas omówiono 37 spośród 132 artykułów projektu. Posłowie PiS przedłożyli 35 poprawek. Dotychczas zaaprobowano 8 z nich. Obrady komisji zaplanowano jeszcze na czwartek.
Burzliwe dyskusje wywołał zapis projektu o tym, że w stan spoczynku sędziowie Sądu Najwyższego przechodziliby po ukończeniu 65. roku życia (wiek ten osiągnęła niedawno I prezes SN Małgorzata Gersdorf) - chyba że prezydent zgodziłby się na ich wniosek o przedłużenie służby na 3 lata, poparty zaświadczeniem lekarskim o dobrym zdrowiu (dziś wiek stanu spoczynku w Sądzie Najwyższym to 70 lat). Sędzia Sądu Najwyższego - kobieta mogłaby przejść w stan spoczynku po 60. roku życia.
"To faktyczne odwołania sędziów" – uskarżał się Krzysztof Brejza (PO), pytając, jakimi kryteriami będzie się kierować prezydent przy tym przedłużaniu. Według Kamili Gasiuk-Pihowicz (N) zapis ten daje prawo do usunięcia 40 proc. obecnego składu SN.
"To wykonanie zapisu konstytucyjnego o stanie spoczynku sędziów" - replikował Andrzej Matusiewicz (PiS). "Ktoś to musi wykonać. Prezydent ma do tego prawo" – dodał. "To ujednolicenie zapisów ogólnych o stanie spoczynku" – mówiła prezydencka minister Anna Surówka-Pasek.
Opozycja krytykowała też zapisany w projekcie prezydenta wymóg posiadania wyłącznie obywatelstwa polskiego, aby dana osoba mogła być sędzią SN.